środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 2

- Elena? 
            Podniosłam jedno oko i zobaczyłam nade mną Kate z szokiem na twarzy. Podniosłam się leniwie i spojrzałam na kanapę, na której nie było dziecko. Od razu rozbudziłam się i zaczęłam się rozglądać za dzieckiem, którego nie miałam pobliżu siebie. 
            - Gdzie jest Nina ? – spojrzałam wystraszona na Kate. 
            - Avril wzięła ją przed chwilą do siebie. – wyjaśniła. – Wyjaśnij mi dlaczego spałaś na podłodze? 
            - W nocy, przyszedł chyba twój syn z jakimś kolegą. Byli pijani, więc się nie odzywałam. Jeden z nich śpi u mnie w pokoju a drugi u siebie. – przygryzłam dolną wargę. – Nie chciałam się kłócić dlatego spałyśmy tutaj. 
            - Boże, co za nie wychowany gówniarz. – westchnęła. – Chodź. 
            Poszłam za nią po schodach i wparowała do pokoju swojego syna, który leżał na łóżku w ubraniach. Kobieta była wściekła i zaczęła nim trząść. Kiedy chłopak nie reagował, rozsunęła zasłony co spowodowało, że w pokoju było od razu jasno i wyszła. Po chwili wróciła z garnkiem wody i go po prostu oblała. 
            Chłopak od razu się podniósł zszokowany i spojrzał na swoja matkę. Jego mina mówiła, że nie jest zadowolony.
            - Co ty robisz? – spytał ją zły.
            - Zbieraj tyłek. – warknęła i spojrzała na niego złowrogo. – Idziemy budzić Justina. 
            Chłopak teraz mi się przyjrzał i zmarszczył brwi. Chyba szukał w głowie kim jestem. Nagle otworzył szeroko oczy usta. Wyglądał jakby zobaczył ducha. 
            - Mamy przesrane? 
            - Uwierz mi, że dowiecie się co to znaczy zająć się dzieckiem i zabrać komuś łóżko. – uśmiechnęła się szeroko. – Teraz idziemy budzić twojego przyjaciela. 
            Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do drugiego. Tam zastałam smród i od razu zrobiło mi się nie dobrze. Nie mogłam pozwolić by moje dziecko przebywało w takim smrodzie. Zrobiłam się wściekła i od razu wzięłam się do roboty. Otwarłam wszystkie okna, wcześniej rozsuwając zasłony i podeszłam do łóżka. Zrzuciłam z chłopaka kołdrę i zrzuciłam go z łóżka. 
            O nie… 
            Moje kochana córeczka nie będzie przebywać w syfie i brudzie. 
            Chłopak od razu wstał i zaczął rozglądać się po pokoju szukając winowajcy. Oczywiście nie zauważył mnie. 
            - Co jest grane? – spytał kiedy ziewał. 
            - Chłopie mamy przejebane. – mruknął syn Kate. – Radze ci…
            Nagle do pokoju wparowała Avril bez mojego dziecka, ale widziałam jak jest wściekła. Podeszła do Justina i uderzyła go w twarz z otwartej dłoni. Chłopak wydał się zszokowany.
            - Powiedz mi że się do niej nie dobierałem…
            - Gorzej stary. 
            - Cholera. – mruknął brunet. 
            - Jesteś powalony! – krzyknęła na niego blondynka.- Kretynie ty, wiesz że przegiąłeś w taki sposób, że lepiej mi się na oczy nie pokazuj i radze posprzątać ten pokój i łazienkę którą obrzygałeś a i lepiej….
            - Avril oni już mają wymierzoną karę. – przerwała jej kobieta. – Chociaż trochę obowiązków dodatkowych się przyda. 
            - Gdzie jest Nina? – wtrąciłam. – Pewnie jest głodna i musze jej pieluchę zmienić. 
            Wtedy chłopak, który zabrał mi pokój spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam szok. Przewróciłam oczami i podeszłam do dziewczyny. 
            - Śpi, w lodowce było jeszcze mleko to jej dałam. – wypięła dumnie swoja pierś. – Póki co Cat przy niej leży i razem chrapią. 
            - Dzięki. – uśmiechnęłam się do niej. 
            Spojrzałam na chłopców i miałam ochotę splunąć im na twarz. Jednak nie chciałam pokazywać się od złej strony. 
            - No więc, co przeskrobałem? – spytał brunet niepewnym głosem. 
            - Zabrałeś pokój matce i dziecku, które spały w salonie. Oczywiście nie wiedzieliście kto wam otworzył drzwi ponieważ byliście zbyt pijani. – podeszła Cat do nich. – Dziewczyna spała na twardej podłodze bez koca i poduszki a dziecko okryte samym kocem na kanapie. Chcecie sami wymierzyć sobie kare?
            - No nie wiem… - podrapał się Chris po głowie. – Pewnie i tak co byśmy wymyślili będzie za łagodne. 
            - Zgadłeś. – podeszła do niego Avril z uśmiechem na twarzy. – Jednak Pattie i tak się o wszystkim dowie. – spojrzała słodko na Justina. – Ciekawe czy będzie zachwycona tym wszystkim.  Obiecałeś jej, że pić nie będziesz a ty znów robisz swoje. 
            - No ciociu…
            - Nie ciociu mi. Ja mam być za godzinę w pracy a Elena miała szukać pracy, no więc przez was nie pójdzie dzisiaj składać cv. Więc zaopiekujecie się Niną a ona będzie was nadzorować i a w nocy ja wam pokaże jakie miała trudności dziewczyna z dwu miesięcznym dzieckiem. Póki co musi wam kac przejść i wszystko w temacie. Tylko czy Elena…
            - Nie pozwolę tym alkoholikom zbliżyć się do mojego…
            I przerwał mi słyszalny płacz małej. Od razu przybiegła zaspana Cat z nią i mi ją oddała wystraszona. Mała gdy zobaczyła mnie przestała płakać i poczułam co jej przeszkadzało. Położyłam ja na przewijaku i zaczęłam ją przewijać. Przy tym stroiła różne słodkie minki. Poprosiłam Kate by przy niej stanęła a ja poszukałam dla niej jakiś czystych ubranek. Oczywiście co by było gdyby była cicho przy ubieraniu jej małego tyłka. 
            W końcu wsadziłam ją do nosidełka zaczęła się rozglądać. 
            - Tak więc poznajcie Ninę. – powiedziałam wesoło. – Ma dwa miesiące, nie lubi jak ktoś zabiera jej pokój oraz gdy śmierdzi alkoholem. Teraz idę ją nakarmić, ponieważ jak każdy niemowlak pije z piersi oraz lubi czysty pokój, który nie śmierdzi jak w gorzelni. Dlatego pozwolę wam tu posprzątać, przebrać poszewki na łóżku i w łóżeczku. Posprzątać miało oznaczać, umyć okna, podłogi pościelić łóżko, a że w łazience jest narzygane, weźcie się do roboty.
            - Spoko. – uśmiechnął się Justin. 
            Wiedziałam kim on jest i domyśliłam się, że pewnie wynajmie jakąś służącą do tego. 
            - A to że jesteś jakąś pierdoloną gwiazdą nie oznacza, że możesz zadzwonić po sprzątaczkę. Macie dwie godziny. – wyszłam z dzieckiem z pokoju i zeszłam na dół. 
            W salonie rozłożyłam kocyk na ziemię i ją położyłam na brzuchu, by mogła sobie pooglądać świat z innej perspektywy. Ponieważ przyszła pora karmienia musiałam się wykąpać. Mała nie umiała chodzić ani raczkować więc mogłam iść się po prostu wykąpać. Wróciłam się do pokoju i zobaczyłam dalej stojących chłopców, nawet się do nich nie odezwałam i zaczęłam szukać jakiś ubrań. Wtedy spojrzałam na zegarek. 
            - Czy ja dobrze widzę, że jest przed siódmą? 
            - Tak. – powiedział Chris. – Elena…
            Wzięłam ubrania i podeszłam do nich. 
            - Słucham.

            - Przepraszam za ten incydent. – uśmiechnął się do mnie Chris. – Mam nadzieje, że możemy się jakoś odwdzięczyć.
            - Nic się nie stało, pokój sama sobie posprzątam i tą łazienkę. – uśmiechnęłam się do niego. – Tylko ostatni raz taki wybryk. 
            - Nie ma sprawy. To może jak ty będziesz…
            - Nie. Dam sobie radę z dzieckiem. – spojrzałam na Justina, który niczym się nie przejmował. – Po prostu nie podchodźcie do niej pijani, boi się. 
            - Da się zrobić. A teraz leć się umyć. 
            Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki na parterze. Wzięłam szybki prysznic, ponieważ po sprzątaniu będę musiała znów się wykąpać i iść szukać pracy z małą. Wzięłam ją na ręce i tak jak wczoraj wyciągnęłam pierś i zaczęła sobie jeść. 
            Powoli przyzwyczajałam się do tego bólu, który mi zadawała i nie musiałam potem robić sobie masarzu. Jednak czułam, że pokarm powoli mi zanika i nie będę mogła jej już tak karmić. Po zjedzeniu wzięłam ją i poszliśmy do pokoju. Włączyłam radio a małą dałam do łóżeczka. Pokój był wywietrzony więc mogłam sprzątać, lecz i tak jedno okno zostawiłam otwarte. 
            po cichu leciała piosenka całego tego Justina, pogłośniłam ponieważ słuchałam jego piosenki mimo tego, że prywatnie nie poznałam go z dobrej strony. 

            - Jesteś głodna? – spytała mnie Cat. 
            Byliśmy w trójkę w domu. Avril poszła o dwunastej ponieważ musiała jechać do studia a Justin nie chciał słyszeć wrzasków dziecka. Oczywiście musiałam mu dogryźć. 
            Mała spała u góry ale przez elektroniczną nianię usłyszę jak płacze. W ręku trzymałam kubek z gorącą czekoladą i oglądaliśmy telewizje.
            - Nie. – odparłam.
            - Na pewno ? 
            - Tak. – uśmiechnęłam się do niej. 
            - To co robimy? – spytał nas Chris. 
            - Ja bym poszła na spacer. Małej i tak muszę iść po pampersy. 
            - To pójdziemy na zakupy. – klasnęła w dłonie dziewczyna. – Ale ja prowadzę wózek!
            - Ty zrób sobie swoje dziecko. – szturchnął ją jej brat. – W sumie nie rób, ponieważ przed kupą uciekasz.
            Przewróciłam oczami i postawiłam kubek na stole. Podniosłam się i podeszłam do okna. Widziałam jak niebo staje się zachmurzone i pewnie będzie padać. Skrzywiłam się ponieważ mój plan nie wypali a ja muszę iść po te pampersy. Dziecka nie chciałam zostawiać samej z nimi, ponieważ bała się widziałam to po niej. Kiedy odchodziłam od niej a zostawała przy niej inna osoba robiła się strasznie marudna. 
            Nagle poczułam wibracje w moim telefonie i spojrzałam na wyświetlacz. Byli to dziadkowie Niny. Pewnie chcieli się dowiedzieć co się z nami dzieje i w ogóle. Kochali ja strasznie mocno i czułam się winna, że teraz nie mają ją blisko siebie. Jednak musieli zrozumieć, że ich syn mimo wszystko nie jest odpowiedzialny za swoją córkę i woli imprezować niż się nią zająć. 
            - Dzień dobry. – przywitałam się miło.
            - Dzień dobry Elenko. 
            Jak ja nie lubię jak ktoś mnie tak nazywa. Przewróciłam oczami i miałam szczęście, że oni tego nie widzieli. 
            - Jak tam u naszej wnuczki? 
            - Właśnie śpi sobie , po jej pobudce idziemy na spacer. A co u państwa? 
            - A dobrze. No prawie, nasz syn się zbuntował i nie chce płacić na dziecko. Jednak my będziemy przelewać na twoje konto pieniądze, ponieważ sama nawet jak znajdziesz sobie prace nie dasz rady jej utrzymać. 
            - Dziękuje bardzo. Jednak nie potrzebuje dużej kwoty.       
            - Tak sobie pomyślałam Eleno, czy możemy ją kiedyś zabrać na dwa dni do siebie. – jej głos był nie pewny.
            Ten pomysł mi się nie spodobał, jednak nie mogłam im odmówić. Przecież to ich wnuczka i mieli prawo ją zabierać. Zaczęłam się zastanawiać nad tym pomysłem i jak mogłam im delikatnie odmówić. 
            - A może byście przyjechali na weekend tutaj. Tylko, że nie mamy wolnego pokoju i musieli państwo w hotelu przenocować. 
            - To przecież zrozumiałe. – zaśmiała się kobieta. 
            - To porozmawiam jeszcze z Kate i odezwę się. 
            - Tylko, że będzie z nami nasz syn. Musi się przyzwyczaić że jest ojcem. A inaczej też go nie zmusimy. 
            - To zbytnio mi się nie podoba. – westchnęłam. – Lecz jest ojcem. Mimo wszystko, że chciał ją odzyskać dla kasy. 
            - Wiemy o tym. – jej głos był zmartwiony. – Ale obiecuje, że już takich propozycji nie będzie miał. 
            - Ta dziewczyna jest w ciąży? – spytałam z ciekawości. 
            - Całe szczęście nie z nim. – usłyszałam ulgę w jej głosie. – Ojciec chciał go już wyrzucić z domu. 
            - Nie dziwię się. 
            - Dobrze ja musze kochana kończyć. 
            - Do usłyszenia. 
            - Do usłyszenia. 
            Schowałam telefon do kieszeni i odwróciłam się. Na rękach Chrisa była mała i jak zwykle machała sobie rączkami. Robił do niej miny i śmiała się wesoło do niego. Podobało mi się ten widok, ponieważ jej ojciec nigdy nie robił takich rzeczy i chyba szybko się do niego przyzwyczaiła. Podeszłam do niego i chciałam ją zabrać, lecz nie mogłam, ponieważ zbuntowała się i zaczęła płakać. 
            - Lubi cię. – spojrzałam na chłopaka. 
            - To dobrze. – uśmiechnął się. – Przynajmniej nie będzie płakać jak będą ją brać na ręce. 
            - A mnie czemu nie lubi? – spytała zdziwiona dziewczyna. – Przecież dłużej mnie zna. 
            - Bo jej nie przekupiłaś. – powiedziałam jej. – Chris robi miny do niej. Ale coś wam pokaże. 
            Podeszłam do panina, które było w salonie i otwarłam je. Tą małą sztuczkę na małą odkryłam podczas ciąży, kiedy miałam lekcje grania na pianinie. Zawsze kiedy kończyłam grać na pianinie kopała mnie, że chce słuchać dalej i nawet po urodzeniu jak słuchała z płyty grania, był ryk, że chce dalej. Moja córka będzie w przyszłości muzykiem. 
            Zagrałam krótką melodię a ona przestała się śmiać i wsłuchała się. Kiedy zamknęłam klapę zrobiła wściekłą minę jednak nie płakała. 
            - Gruu… 
            - Gruu? – zaśmiała się Cat. – Ona ma talent do mówienia. 
            - Też tak mówiłaś.
            - No fakt. 
            Zaczęłyśmy się śmiać. Chris trzymając małą prawie nie posikał się ze śmiechu i nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania. Spojrzałam tam i ujrzałam pana gwiazdkę. Oczywiście się do niego nie odezwałam i dalej się śmiałam. Chwyciłam kubek i upiłam łyk.
            - Stary ale miałem jazdę w domu. – zaczął Justin. – Matka normalnie chciała mnie zabić. 
            - I bardzo dobrze. – odparła mu chamsko Cat. – Weź się ogarnij bo odbiło ci całkowicie w ciągu tych kilku miesięcy.
            Nie odpowiedział jej nic i spojrzał się na mnie. Ja natomiast ignorowałam go i podeszłam do swojego dziecka całując w czoło. Jej reakcja była od razu, chwyciła mnie za włosy i szarpnęła. 
            - Tak możesz chłopców traktować jak cię skrzywdzą. – oderwałam jej rączkę od swoich włosów. – A teraz wujek się tobą zajmie dalej, bo pewnie lepiej ci u niego niż u mnie. 
            - No to teraz samolocik. – zaczął z nią powoli się obracać. – I w drugą stronę. 
            - Dobrze się czujesz? – spytał go szatyn.
            - Jasne, wiesz jaka fajna zabawa? Normalnie czuje się jakbym miał dziesięć lat. – podrzucił małą, która się zaśmiała. 
            - Dzieci są obleśne. – stwierdził. 
            - Na pewno mniej niż ty. – uśmiechnęłam się do niego. 
            Chłopak spojrzał na mnie złowrogo, lecz nie zdążył mi cokolwiek odpowiedzieć, ponieważ do domu przyszła Kate, która widocznie była zmęczona. Pomogłam jej z reklamówkami w których zobaczyłam paczkę pampersów co mnie trochę zdziwiło ale jej podziękowałam. Rozpakowałam zakupy i zaniosłam pampersy do pokoju. Wracając zobaczyłam kobietę, która wściekła rozmawiała z chłopakami. 
            - Jak mogliście pozwolić jej samej posprzątać wasz bałagan? – jej wzrok był morderczy.
            - Przeprosili mnie, więc nie ma o czym mówić. Po drugie wole sama posprzątać, ponieważ faceci nie potrafią. – wytłumaczyłam ich puszczając oczko Chrisowi. – To nie ma problemu, mała sobie spała i była grzeczna. 
            - No dobrze. – uśmiechnęła się do mnie. – Justin mam nadzieje, że wrócisz do normy w końcu. 
            - Co wy do mnie macie! Jestem normalny! – wrzasnął i wyszedł z domu.
            Zdziwiona byłam jego reakcją ale miałam to gdzieś. Według mnie był zakochany samym sobie i nic go nie interesowało. 
            W sumie uderzyła mu kasa do głowy. 
            
            Spojrzałam w lustro i musiałam stwierdzić, że wyglądałam dość elegancko jak na swój wiek. Miałam dopiero osiemnaście lat no prawie dziewiętnaście lat i zamiast iść dalej się uczuć zostałam matką i szukam pracy. Poprawiłam swojego koka i spojrzałam na dziecko, które było w nosidełku. 
            Oczywiście nie brałam jej ze sobą, lecz zostaje pod opieką Chrisa i Cat która nie chciała bym brała ze sobą dzieciaka. W sumie oni wiedzieli, że boję się zostawić im małej, dlatego idą ze mną. W aucie był naszykowany fotelik i wózek w bagażniku. Mieliśmy po drodze iść na zakupy. Ponieważ jeszcze trochę czasu miałam dostawać rentę po rodzicach. 
            Kiedy znalazłam się w salonie, wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta. Pierwsze nasze miejsce była restauracja w której przyjmowali kelnerki wieczorowo. Pasowało by mi to, że mam pracować jako kelnerka. 
            Zatrzymaliśmy się w centrum miast i zaparkowaliśmy na jakimś parkingu. Teraz mieliśmy misję pochodzić po mieście i znaleźć dla mnie prace. Weszłam do restauracji i pokierowałam się w stronę pierwszego kelnera. 
            - Dzień dobry, czy jest kierownik? – spytałam się go miłym głosem.
            - Dzień dobry. – uśmiechnął się do mnie. – Tak u siebie w biurze. Chcesz się tutaj przyjąć? 
            - Tak. 
            - Jest pani pewna? To nie jest zwykła restauracja. Za dnia owszem ale wieczorami jest tu inaczej. 
            - Potrzebuje pracy. – wyjaśniłam mu. – Mam na utrzymaniu siebie i dziecko, nie ważne gdzie będę pracować. 
            - Już panią prowadzę. 
            Poszłam za chłopakiem, który zaprowadził mnie do biura. Weszłam do środka i zobaczyłam przed sobą wysokiego starszego ode mnie faceta o jakieś osiem lat i  siedział w nosem w papierach. Kiedy tylko mężczyzna poinformował go o mojej obecności spojrzał na mnie i się wyprostował. Widziałam jak lustrował mnie wzrokiem i oceniał. Czułam się skrępowana. Mężczyzna, który mnie przyprowadził i mnie zostawił sam na sam z właścicielem.
            - Usiądź. – wskazał na fotel naprzeciwko niego.
            Zrobiłam to co powiedział i dalej mi się przyglądał. 
            - Czym mogę pani służyć? – jego głos był poważny.
            - Nazywam się Elena Straburg. – przedstawiłam się. – I szuka pan kelnerki. 
            - A ty nie uczysz się? 
            - Właśnie skończyłam liceum. – wyjaśniłam. – I szukam tutaj pracy. 
            - Tak, więc nie będę sprawdzał twojego cv ponieważ, nie masz doświadczenia. Jednak mogę cię przyjąć. Od kiedy możesz pracować. 
            - Od jutra. – uśmiechnęłam się do niego.
            - Więc twoja praca będzie polegała na tym, że masz zachęcać klientów do kupowaniu drinków i innych rzeczy w naszej restauracji. Pracę masz od godziny osiemnastej do dwudziestej czwartej. Strój od nas dostaniesz. 
            - Jak mam ich zachęcać? – byłam zdziwiona.
            - Ubierasz się seksownie ale z klasą, rozmawiasz z klientami, słuchasz ich żali, lecz nie mają prawa cię obmacywać. 
            - Tylko, czy matka nie powinna tak pracować. – podniosłam się. 
            Mężczyzna zdziwił się moim słowom i miałam już wychodzić, kiedy mnie zawołał. Spojrzałam na niego i widziałam zdecydowanie na jego twarzy. 
            - Dam dwa tysiące dolarów. 
            - Tylko, że ja nie chce pracować jak prostytutka. Nie chce sypiać z facetami.
            - Nie! – powiedział dość głośno. – Z nikim nie będziesz sypiać! Od tego mam inne kobiety. Potrzebuje pilnie pracownicy, bym mógł zorganizować odpowiedni grafik. Nie masz ubierać się wyzywająco tylko elegancko. Nie masz rozmawiać z nimi o sprawach łóżkowych lecz o codziennych sprawach. Masz być jakby ich koleżanką. Rozumiesz? 
            - Mam dziecko. Nie mam wyjścia. – westchnęłam. – Żadnych spraw łóżkowych. I będę pracowała tylko sześć godzin? 
            - Od poniedziałku do piątku. We weekendy masz wolne
            - Dlaczego jest pan tak wyrozumiały? 
            - Mam siostrę w twoim wieku i przechodzi przez to samo. – uśmiechnął się. – Pracuje tu też. Oczywiście nie mów nikomu ile zarabiasz. Jutro przyjdź piętnaście minut temu i podpiszemy umowę. Zostaw mi tylko swoje cv ponieważ tam są twoje dane. Numer konta wyślij mi mailem. – podał mi jakąś kartkę. – Do jutra. 
            - Do zobaczenia. 
            Wyszłam z budynku z wielkim uśmiechem na twarzy. Przed restauracją stało rodzeństwo, którzy rozmawiali ze sobą dość poważnie. 
            - Chcesz tu pracować? – spytał ostro Chris.


            - Mam z nimi umowę. Jestem tylko kelnerką i nikim innym. Jeżeli mi się nie spodoba, od razu rezygnuje. 

            - Na pewno? – spytała Caitlin.
            - Tak. – wzięłam swoje dziecko na ręce. – Mamusia nie będzie dziwką. 
            - Giii…

5 komentarzy:

  1. świetny, ale troche brakuje mi spojrzenia na ta sytuacje ze strony Justina, czy Avril :D

    @luuv_my_riri

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Bieber Bieber ty gburze. fajnyyy tylko tak strasznie często powtarza że jest matka o ma dziecko ale może tak ma być, chrisiak jest fajny ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. (: podoba mi się taka wersja Crisa, może będą razem *.*
    czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń