czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 1

- Dziękuje, że chcesz mi pomóc. – spojrzałam na kobietę, którą widziałam po raz drugi na oczy.
            - Ja ci tylko daje dach nad głową. – spojrzała na mnie z troską. – Oraz gdy będę po pracy mogę zająć się twoim dzieckiem, lecz gdy będę miała na taką samą zmianę co ty będzie trzeba nianie wynająć.
            - Wiem proszę pani.
            Usłyszałam od małej płacz i odwróciłam się. Właśnie się obudziła i była głodna. Niestety musiałam ją czymś zająć, ponieważ zostało nam chwila drogi a na autostradzie nie wypadało się zatrzymywać.
            Z torby wyciągnęłam jej ulubioną zabawkę oraz włączyłam radio. Uwielbiała słuchać muzyki oraz wtedy usypiała. To zależało od jej humoru w sumie od razu zobaczyłam jak na jej pulchnej buzi niewielki uśmieszek i swoje duże niebieskie oczy rozszerzyła. Czasami robi takie miny, że nie da się przestać się śmiać. Właśnie w tej chwili zaczęłyśmy się śmiać z jej miny.
            - Nie mów mi proszę pani, lecz po imieniu. Będziemy ze sobą mieszkać, wiec nie ma sensu mówić sobie per ty.
            - W sumie racja. – spojrzałam na nią z uśmiechem na twarzy. – Tylko, jak odłożę trochę pieniędzy od razu znajdę sobie mieszkanie.
            - Twoja matka by nie chciała byś teraz mieszkała sama z dzieckiem. – skręciła w jakąś uliczkę. – A tak po za tym moje dzieci ucieszą się.
            - W moim wieku jest tylko Chris z tego co mi opowiadałaś.
            - Tak. Moja córka jest starsza. Jednak co dziennie wpada do mnie siostrzenica. Jest także starsza od ciebie. Tylko, że ona dużo nie pamięta z przeszłości Eleno, wiec zbytnio nie wypytuj jej o przeszłość.
            - Nie interesuje się życiem innych. – spojrzałam na małą.
            Mała jednak nie zasypiała i gdy tylko zobaczyła, że jej się przygląda zaczęła dawać swój koncert. Musiałyśmy zatrzymać się na poboczu, ponieważ inaczej byśmy nie wytrzymały. Wysiadłam z samochodu i poszłam po moją kochaną kluseczkę, która była zapłakana. Kiedy była już u mnie na rękach spojrzała na mnie i postanowiła pomachać swoimi rękami by mnie pośpieszyć. Lecz przed wyjazdem odciągnęłam mleko i mogłam dać jej z butelki.
            Dobrze, że nie rozróżniała zbytnio skąd pije i bez problemu ciągnęła smoczek od butelki i jadła. Podczas karmienia dałam jej słodkiego buziaka w czoło i przyglądałam jej się. Była najpiękniejszą dziewczynką pod słońcem! Moim małym oczkiem w głowie, lecz miałam obawy.
            Bałam się, że jako samotna młoda matka nie podołam zadaniom, które są związane z małą. Opieka nad nią pochłaniała mi sporo czasu a pieniądze jakie dostawałam z funduszu póki co starczały ledwo do końca miesiąca. 

            Nie chciałam by coś jej brakowało, jednak musiałam przyznać samej sobie, że kolorowego życia przy mnie nie będzie miała. 
            W oczach miałam łzy. Nie lubiłam o tym myśleć, ponieważ wtedy popadałam w depresję i zamykałam się w sobie. 
            Kiedy mała najadła się poklepałam ją po plecach by  się jej odbiło. Na moje szczęście ulało jej się i cała moja bluzka była upaćkana od mleka. Wytarłam ja pieluszka, którą podała mi Kate i wytarłam małą oraz siebie. Wsadziłam do fotelika i pozwoliłam sobie wrócić na miejsce pasażera. Nawet nie wiecie jak mała szybko zasnęła. 
            - Dobrze ci idzie. – pochwaliła mnie kobieta.
            - Na początku było ciężko. – westchnęłam. – Od nikogo nie miałam pomocy i prosiłam pielęgniarkę w szpitalu o pomoc. Wstyd mi było.
            - Szkoda, że nie wpadłam wcześniej po ciebie. Dużo bym ci pomogła. 
            - Przynajmniej nie jestem taka jak inne laski. – uśmiechnęłam się. 
            - W młodym wieku, stałaś się dorosła kobietą. 
            - Można tak powiedzieć. 
            W końcu po piętnastu minutach dotarliśmy do naszego nowego domu, gdzie miałam zamieszkać z moją piękną córką. Kate wzięła moje bagaże a ja Ninę. Oczywiście musiała się obudzić i zacząć być ciekawa wszystkiego wokół. Kiedy była na moich rękach rozglądała się i miała na twarzy mały grymas. 
            - Co ci się nie podoba? – spytałam się jej. – Będzie ci tu lepiej niż myślisz. Chociaż nie wiem czy potrafisz myśleć. 
            - Gi… - odparła mi. 
            - To się nagadałaś kochanie. – zaśmiałam się. 
            Weszłam do domu i zobaczyłam dwie dziewczyny w salonie siedzące na kanapie. Widziałam jak musiały być ze sobą zżyte ponieważ rozmawiały ze sobą z wielką swobodą. Przyjrzałam im się, ponieważ poczułam ukłucie zazdrości. Też chciałam mieć z kim tak pogadać. Od kiedy zaszłam w ciążę moja przyjaciółka odwróciła się ode mnie a samotność mnie dobijała co raz bardziej.
            Nagle blondynka podniosła głowę i zauważyła mnie. Delikatnie się do niej uśmiechnęłam lecz nie miałam odwagi by coś powiedzieć. 
            Jeśli chodzi o mnie nie jestem odważną dziewczyną, która łatwo nawiązuje kontakty, lecz przychodzi mi to z wielkim trudem. Jednak kiedy z kimś się już dogadam nie potrafię bez tej osoby tak jakby funkcjonować. Szybko przyzwyczajam się do ludzi, a kiedy odchodzą zadają mi wielki cios, po którym ciężko mi się pozbierać. 
            Za śladem blondynki poszła druga dziewczyna i zamiast na mnie spojrzała na moje dziecko. Podniosła się i zaczęła do mnie podchodzić z wielkim uśmiechem na twarzy. Trochę nie zręcznie się poczułam kiedy stanęła przede mną i spojrzała na małą, która się wystraszyła i zaczęła płakać. 
            - Ciii… kochanie. – zaczęłam ją bujać. – Już wszystko dobrze.
            Oczywiście nie zadziałało to i doszłam do wniosku, że czas zmienić jej pieluszkę. Przecież nie może cały czas chodzić w tej jednej i samej, którą założyłam jej przed wyjazdem. 
            - Ym… Gdzie mogę ją przewinąć? – spytałam dziewczyny. 
            - Na kanapie. – odpowiedziała jakby to było oczywiste. – Pomogę ci.
            - Nie trzeba. – odparłam z dystansem. – Dam sobie radę. 
            Podeszłam do kanapy i położyłam Ninę, która zaczęła głośniej wyć. Przewróciłam oczami i zaczęłam rozbierać ją z jej spodenek. Od razu zrozumiała o co chodzi i przestała płakać. Uwielbiała być w samym pampersie, ewentualnie bez. Robiło jej to wielką frajdę i czuła się bardziej swobodnie. Tylko była mała wada. Nie lubiła się ubierać. Nie chciała. 
            Kiedy miała na sobie świeżego pampersa, postanowiłam póki co nie ubierać jej, by tylko przedłużyć czas oczekiwania na płacz. Dziewczyny mi się przyjrzały a ja nie wiedziałam co mam zrobić. 
            - Tak w ogóle jestem Caitlin. Córka Kate. – przedstawiła się dziewczyna, która do mnie podeszła. – A to jest Avril moja kuzynka.
            Nagle przyjrzałam się tej drugiej dziewczynie, która pierwsza na mnie spojrzała. To była ta sławna piosenkarka, która straciła pamięć. Zrobiło mi się bardziej niezręcznie. Przygryzłam dolna wargę i przeniosłam wzrok na swoje maleństwo które machało sobie rączkami i nóżkami. Zdjęłam z jej głowy chustkę i poprawiłam włosy, które jak na jej wiek były dość długie. 
            - Jestem Elena. – przedstawiłam się. – A to Nina. 
            - Twoja siostra? – spytała Avril.
            - Nie. Moja córka. – szepnęłam.
            Czekałam aż ktoś zacznie się ze mnie śmiać, lecz kiedy po dłuższej chwili nikt nie wybuch śmiechem spojrzałam na nie. Były w szoku i mi się przyglądali z niedowierzeniem. 
            Nie spodziewała się takiej reakcji. 
            Nagle do salonu weszła Kate z uśmiechem na twarzy i wzięła sobie małą na ręce. Oczywiście to był z ruch, gdyż mała znów zaczęła płakać. Po prostu nie była przyzwyczajona że ktoś oprócz mnie bierze ją na ręce. Musiała się przyzwyczaić do obecności innych w jej życiu. 
            - Niunia. – zaczęła ją delikatnie podrzucać. – Nie płacz. Ładne dzieci nie płaczą, a ty jesteś za ładna by płakać. – spojrzała na mnie nagle. – Mam nadzieje, że dziewczyny nie były chamskie. 
            - Mamo! – oburzyła się jej córka. – Ja ni jestem chamska. I ja też chce małą! 
            - Boże.  – westchnęła Avril. – Teraz mała nie będzie miała spokoju. 
            - Trzymaj Cat i uważaj nie upuść jej. – spojrzała na nią surowo. – A ty chodź ze mną, pokaże ci twój pokój. – wzięła mnie za rękę. – Avril idziesz z nami ? 
            - Jasne. – uśmiechnęła się szeroko. – I tak z Cat sobie nie pogadam, ponieważ wybrała Ninę. 
            Weszłam po schodach na górę jednak czułam się nie swojo nie mając małej na rękach, która została z dziewczyną na dole. Kiedy stanęłam przed drzwiami swojego nowego pokoju poczułam strach, przed tym co może mnie tu spotkać. 
            Tak byłam pesymistka i najchętniej bym uciekła z dzieckiem najdalej gdzie się da. 
            W moim pokoju nie było tak źle jak myślałam na początku. Był on w kolorze wrzosu z białymi meblami oraz łóżeczkiem. Stałam na środku i przyglądałam się temu wszystkiemu ze zdziwieniem.  
            Nie potrafiłam uwierzyć w to co się tutaj dzieje. 
            - Podoba ci się? – spytała mnie kobieta. 
            - Tak. Jest tu pięknie. – uśmiechnęłam się. – Nina też by tak powiedziała jakby potrafiła mówić. 
            - Na to sobie jeszcze poczekasz. – zaśmiała się Avril. – Póki co daje czadu na dole z płaczem. 
            Na gorę wbiegła wystraszona Caitlin, która widocznie nie widziała co ma zrobić z dzieckiem. Wzięłam ja od niej i spojrzałam czule na swoje maleństwo. 
            - I co tak płaczesz. Nikt ci przecież krzywdy nie robi. Patrz tu jest twoje łóżeczko. – podeszłam do niego. – A teraz cię do niego położę i będziesz grzecznie oglądała jak pozytywka się kręci. 
            Zrobiłam to co powiedziałam i nakręciłam słoniki by się kręciły. Zaczęła cieszyć się do zabawki i po łzach nie było nawet śladu. 
            Spojrzałam na nasze bagaże i doszłam do wniosku, że teraz powinnam się rozpakować. Kate wyszła i zostawiła mnie samą z dziewczynami. Bez słowa podeszłam do swoich walizek i zaczęłam wyjmować z niej ubrania.
            - Pomóc ci? – spojrzała na mnie Cat.
            - Jak chcesz. Nie musisz mi pomagać. Dam sobie radę. 
            - A gadasz głupoty. Sama sobie nie dasz rady z tymi rzeczami.
            Miałam już odpowiedzieć gdy mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Z niedowierzeniem usiadłam na łóżku i dokładnie przeczytałam nazwę osoby, która do mnie dzwoniła. 
            - Czego chcesz? – mój głos był oschły.
            - Gdzie jesteś ?
            - Po co ci to wiedzieć?
            - Masz moje dziecko…
            - Z tego co wiem będziesz miał kolejne, więc Nina nie jest ci do życia potrzebna. Teraz sobie przypomniałeś o córce? A gdzie byłeś kiedy co noc płakała albo jak trzeba było ja nakarmić?
            - Elena…
            - W sądzie będziesz mógł się wypowiedzieć na temat bycia ojcem dla mojego dziecka, a do końca tygodnia chce pieniądze na swoim koncie dla małej, ponieważ pieluszki się kończą a ja pracę zaczynam za parę dni. 
            - Poważnie chcesz tak to zakończyć? – był zdziwiony.
            - Chce dobra dla mojej córki. A póki co ty nie sprawiasz osoby, która o nią zadba, póki co od kiedy jest na świecie zająłeś się nią dwa razy i to nie więcej niż pięć minut. Więc o czym chcesz tu rozmawiać. A no tak pewnie rodzice ci kazali inaczej nie dostaniesz kasy na imprezy, a oni będą przesyłać mi. 
            - Elena chce widzieć się ze swoim dzieckiem!  - był wściekły. 
            - Pieniądze do końca tygodnia. 
            Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Dziewczyny mi się przyglądały z zaciekawieniem na twarzy. Póki co byłam wściekła i nie chciałam nic nikomu nie mówić, lecz znałam siebie. Nie mogłam niczego w sobie trzymać. Musiałam się wygadać inaczej dostałabym na głowę.
            - Palant. – syknęłam. – Rozumiecie, jak można z powodu pieniędzy zainteresować się dzieckiem. Żałuje, że kiedykolwiek na niego spojrzałam!
            - Spokojnie. – podeszła do mnie Avril i objęła mnie jednym ramieniem. – Mała zasnęła i nie chcesz chyba jej obudzić. 
            Spojrzałam się na łóżeczko i uśmiechnęłam się. Spała wesoło a ja się od razu uspokoiłam. 
            - Co się stało? 
            - Przypomniał sobie o córce, ponieważ rodzice zabiorą mu pieniądze jak nie będzie się nią interesował. – podeszłam do łóżeczka. 
            Spojrzałam na nią i musiałam przyznać, że słodszego dziecka nigdy nie widziałam. Pogłaskałam ją delikatnie po policzku. Najchętniej bym jej nie zostawiała ani na chwilę samej z obcymi dla niej ludźmi. 
            Usłyszałam jak drzwi od pokoju się zamknęły i wiedziałam, że zostałam sama.

            Obudził mnie płacz dziecka, więc leniwie podniosłam się z łóżka i podeszłam do łóżeczka. Wzięłam dziecko na ręce i wyciągnęłam swoją pierś by mogła najeść się. Słyszałam jak wzdychała oraz czułam nieprzyjemny ból. Jednak musiałam go znieść, ponieważ nie chciałam by piła od razu zwykłe mleko z proszku. 
            Oczy mi się zamykały i chciałam spać, lecz nie mogłam sobie na to pozwolić. Nienawidziłam jak ona się budziła, ponieważ nie mogłam się wyspać. Musiałam jednak to znieść. Nie mogłam przecież, prosić w środku nocy kogoś o pomoc. 
            Kiedy Nina była najedzone odczekałam aż jej się odbije, lecz nie chciało jej się. Jedynie wesoło machała rączkami jakby była bokserem. 
            - Nie dasz mamie pospać? – pocałowałam ja w czoło. – Mamie się chce pić, więc pójdziemy do kuchni. 
            Wyszłam z pokoju z nosidełkiem w rękach w którym była mała. Ciemno było więc, zbytnio nie miała co oglądać, lecz kiedy znaleźliśmy się w kuchni i włączyłam światło, od razu zaczęła wszystko oglądać. 
            - Podoba ci się? – spytałam jej. – Bo mi tak, nie jest tak obskurnie jak u cioci. Wszystko zadbane i posprzątane. Widać, że lubią tu dbać o czystość i nigdzie nie ma butelek po alkoholu. Pewnie nie rozumiesz co do ciebie mówię ale spokojnie, kiedyś będziesz nawijała jak katarynka. 
            Podeszłam do lodówki i chwyciłam karton mleka. Zostało mi tylko przypomnieć sobie gdzie oni mają tu szklanki. Zaczęłam szperać po półkach a kiedy już odnalazłam to czego szukałam, usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi.  Postawiłam mleko koło dziecka, które było na blacie. Podeszłam niepewnie do drzwi i otwarłam je. Moim oczom ukazało się dwóch chłopaków. 
            Jakby nigdy nic weszli do mieszkania chichocząc i gadając głupoty. Od razu podbiegłam do mojego dziecka i zasłoniłam je by ci pijani chłopcy niczego jej nie zrobili. 
            - Gdzie ja mam spać? – spytał się jeden.
            - Jak to gdzie? W pokoju gościnnym. – zaśmiał się drugi i lekko zachwiał. 
            - To idziemy.
            W tym momencie nie byłam zbytnio zadowolona, ponieważ pokój gościnny to ja zajmowałam i nie miałam gdzie spać. 
            Spojrzałam na nich gdy wchodzili po schodach i wściekłam się. Nawet nie zauważyli kto im drzwi odtworzył. Cóż została mi dziś kanapa. 
            Zrobiłam z koca, który był posłanie dla małej na kanapie by miała gdzie spać, a ja postanowiłam położyć się na ziemi. 
            Niestety Nina nie dawała mi zasnąć, ponieważ ciągle marudziła i nie potrafiła spać. 
            Jednak kiedy w końcu jej się odbiło zasnęła jak niemowlę. Pocałowałam ja i położyłam się na ziemi. 

4 komentarze:

  1. Jejciu to będzie świetne opowiadanie. Nie mogę do czekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno mi sie przestawic na taka nowa perspektywe, ale jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce nowy rozdział !!!! Opowiadanie świetne Wow

    OdpowiedzUsuń
  4. wlasnie skonczylam czuyac wszystkie rozdzialy XD
    twoj blog jest swietny! Podoba mi sie ta druga czesc tylko musze sie przezwyczaic troche :D
    ale naprawde swietne, az milo soe czyta :)
    mam pytanko, czy moglabys mnie informowac na twitterze o nowychrozdzialach?
    moja nazwa @luuv_my_riri :)x

    P.S jestes naprawde swietna pisarka :)

    OdpowiedzUsuń