Ktoś próbował mnie poderwać, lecz zlałam tego faceta.
Przyznaje, że powoli żałuje tutaj pracy, ponieważ każdy klient się mną
interesował i chciał ze mną przez chwilę rozmawiać. Drażniło mnie, że czasem
łap nie potrafili trzymać przy sobie. Gdybym mogła to bym im zęby powybijała.
Właśnie
zanosiłam puste szklanki do baru i chwilę odpocząć. Dzisiaj miałam mieć
wypłatę, ponieważ minął już miesiąc od kiedy tutaj pracuje. Pracownicy byli
sympatyczni i tylko z jedną straszą o rok dziewczyną miałam problem, która
próbowała podłożyć mi nogi, gdzie kol wiek byłam. Na szczęście mój dobry kolega
straszy o dziesięć lat pomagał mnie i tłumaczył kierownikowi. Był tutaj
barmanem i starał mi się nie raz pomóc. Czasem zwalniał mnie godzinę przed
końcem mojej zmiany, bym mogła się wyspać i zająć córką.
Właśnie
usiadłam na krześle i podałam mu pełną tacę pustych szklanek po drinkach a on
uśmiechnął się do mnie.
- Co ty
taka zmęczona? – spytał mnie z uśmiechem na twarzy.
- Nina
ząbkuje powoli i co chwilę płacze. – westchnęłam. – Właściwie nie śpię.
- Dlaczego
wolnego sobie nie zrobisz?
- Bo rentę po rodzicach mam
jeszcze miesiąc a za same alimenty nie utrzymam dziecka.
Chłopak
właśnie mył szklanki i mi się przyglądał. No nie dziwie się nikomu, że na nie
się spogląda, ponieważ mam na sobie elegancką sukienkę w czerwonym kolorze i
wysokie czarne szpilki, włosy znów miałam spięte w eleganckiego koka a makijaż
trochę za ostry. Jednak szef każe więc nie mam nic do gadania. Najlepiej
ubrałabym się tutaj bardziej inny strój niż sukienka w której mi prawie widać
tyłek i cały biust.
- Musze
kiedyś zobaczyć tą twoją piękność.
A właśnie
Tom był gejem. Jako jedyny spoglądał na mnie tylko w ocenie stroju, który szef
nam wybiera. Dla niego ważne jest by ubrania były dopasowane do osobowości. Nie
bałam się że mi coś zrobi i nigdy nie dotknął mnie w intymne miejsca.
Traktowaliśmy się jak najlepszych przyjaciół.
- Wpadłbyś do mnie na kawę. –
zaproponowałam dość oczywisty sposób.
- Z chęcią
mała, lecz mam zmianę do piątej rano…
-
Zapomniałam.
- Klient
się jakiś zbliża, lepiej idź po jakieś zamówienia by do ciebie nie zagadywał bo
nie chce mu przyłożyć.
Może Tom był gejem, lecz
strasznie męskim, który wie co to szacunek to dziewczyn. Wzięłam już pustą tacę
i zaczęłam iść w kierunków stolików. Zebrałam kilka zmówień, zapisując sobie w
notesie jaki drink i gdzie zanieść. W głowię ponumerowałam sobie stoliki by
było mi łatwiej. Wróciłam do baru i czekałam na zamówienia. Klient, który
właśnie przyszedł był około czterdziestki i bardzo przystojny. Wysoki i
wysportowany oraz zadbany. Przyglądał mi się z uwagą, lecz ja nie obdarowałam
go miłym wzrokiem. Spojrzałam na zegarek na ścianie i stwierdziłam, że za
godzinę kończę na dziś pracę.
- Dzień
dobry panienko.
Spojrzałam
na tego mężczyznę i mimo wszystko musiałam się do niego uśmiechnąć. Klient miał
zielone oczy i zniewalający uśmiech, jego ciemnoblond włosy były ułożone w
artystycznym nieładzie i próbował mnie zachęcić do siebie.
- Moją
praca nie jest rozmowa z panem, lecz roznoszenie drinków. – powiedziałam
patrząc na jego oczy. – Nie jestem także dziewczyną do zabaw.
- Oh… -
wyglądał na zawiedzionego. – Chciałem tylko trochę pogawędzić.
- Trzymaj
El.
Spojrzałam
na Toma, który widocznie spieszył mi z odsieczą. Wzięłam zamówienia i
pożegnałam się z klientem. Po drodze pokazałam wolnej dziewczynie tego faceta by
nim się zajęła. Podziękowała mi i zmierzała do niego a ja roznosiłam drinki.
Moje nogi
bolały mnie od tych szpilek i marzyłam je bym mogła je ściągnąć.
Ponownie
dzisiaj zostałam zaczepiona przez jakiegoś klienta, który siedział sam. Chwycił
mnie za rękę i próbował do siebie przyciągnąć. Szef mi mówił by od razu wyrwać
się i iść przed siebie ewentualniew ochronę zawołać. Spojrzałam na pobliskiego
ochroniarza, który przyglądał się tej sytuacji. Podszedł i od razu go
poinformował, że nie ma prawa mnie dotykać w jakikolwiek sposób.
-
Dzięki.
- Mała,
powinnaś dawno zrezygnować z tej pracy. – spojrzał na mnie srogo. – Szef w
końcu będzie miał dość, że klienci cię zaczepiają a my musimy ich uspokajać.
- Domyślam
się, dlatego porozmawiam z nim dzisiaj.
- Zrób to
teraz. I tak chce ciebie dzisiaj wezwać
na rozmowę po twojej zmianie.
- Wiesz po
co?
- Nie.
Odszedł a
ja zostałam sama z tacą w ręce.
Nawet nie
wiem kiedy moja zmiana minęła i zostałam poinformowana, że szef mnie woła.
Poszłam do jego biura i jak zwykle zastałam go przy biurku z nosem w papierach.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się wesoło.
- Wołał
mnie pan. – usiadłam przed nim na krześle.
- Tak.
Musimy porozmawiać. – jego głos nie był zadowolony. – Klienci się skarżą, że
nie mają prawa dostępu do ciebie.
- Wiem o
tym.
Wystraszyłam
się, że mogę stracić prace. Nie wyobrażałam sobie, że mam utrzymać córkę za
niższą pensję, ponieważ na nic nam nie starczy, a nie chce nikogo prosić o
pomoc.
- Dlatego
będziesz rozmawiała od jutra z klientami. – uśmiechnął się. – Tylko tyle. I
podwyższam ci pensje o pięćset dolarów.
Byłam w
szoku i nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zgodziła się, mimo swoich oporów.
- A mogę
mieć bardziej skromne ubrania? – spytałam patrząc się na swoje ręce.
- Masz
rację, nie powinniśmy tak wyzywająco cię ubierać. – uśmiechnął się. – A jak ci
się pracuje?
- Dość
dobrze. – odparłam i podniosłam się. – Tylko muszę już iść.
Weszłam
szybko do szatni ubierając się w swoje ubrania i wyszliśmy tylnym wyjściem.
Jechał dość szybko i byłam mu za to wdzięczna, ponieważ chciałam być jak
najszybciej u swojego dziecka.
W domu od
razu pokierowałam się do swojego pokoju z butami w rękach. Kiedy byłam u siebie
zobaczyłam leżącą Ninę i Cat na moim łóżku. Chris widocznie też tu musiał być,
ponieważ znalazłam jego bluzę na podłodze. Kate miała nocki i nie miała jak
zajmować się dzieckiem. Spojrzałam na swoje dziecko, które nie spało i machało
sobie rączkami. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam karmić. Czekałam aż się naje i
wsadziłam do łóżeczka. Przykryłam kocykiem i wyszłam z pokoju kiedy zobaczyłam,
że śpi.
Powoli
traciłam pokarm i musiałam z nią iść do lekarza by przepisał mleko odpowiednie
dla niej. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam sobie telewizor.
Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam przyjmując tą ofertę pracy. Wcześniej
jakoś mi to przeszkadzało a teraz?
Sprzątałam
właśnie w domu, ponieważ mała leżała na swojej macie z wiszącymi zwierzakami i
bawiła się. Nie chciało mi się siedzieć i odpoczywać, więc wzięłam się za prace
domowe. Wszyscy tak naprawdę jeszcze spali a ja mimo czterogodzinnego snu nie
byłam śpiąca. Chciałam by Kate była zadowolona że nie musi nic zrobić i nawet
naszykowałam dla niej śniadanie.
- A cie
powaliło?
Podeszła do
mnie Cat i sięgnęła po butelkę z woda mineralną.
- Nudziło
mi się a przydało się posprzątać.
- Ja chyba
przy tobie zwariuje. Dostałaś wiadomość.
Wzięłam mój
telefon od niej i odczytałam wiadomość. Była ona od banku, że dostałam przelew.
- Idziemy
na zakupy? Mała wyrosła z większości ubranek.
- No
dobrze. – uśmiechnęła się zadowolona.
- To za
godzinę. Zostało mi pomyć podłogi.
- To ja idę
się ogarnąć.
Wzięłam
szmatę do ręki i owinęłam o szczotkę do podłogo. Kiedy myłam usłyszałam jak
drzwi się otwierają i wchodzi do domu David, który nie wie co ma ze sobą
zrobić. Avril była na mini trasie, koncertowała w kilku miastach i wraca
dopiero za tydzień. Uśmiechnęłam się do niego.
- A ty w
kopciuszka się bawisz? – spojrzał na mnie pytająco.
- Nie. –
odparłam chichocząc. – Po prostu Kate pracuje na noc i nie chce by sprzątała i
szła do pracy.
- Miło z
twojej strony. – pochwalił mnie. – A może wpadniesz do mnie posprzątać. Mam lekki bałagan od kiedy
Avril nie ma.
-
Pomogłabym ci gdybym nie musiała iść na zakupy i kupić coś małej. – wskazałam
na bawiące się dziecko. – Wyrosła z większości ubrań. A dziś dostałam wypłatę,
więc umożliwia mi to iść na zakupy.
-
Potrzebujesz kierowcy?
- Poważnie
nie masz co robić jak nie ma Avril. – zaśmiałam się. – Możesz iść z nami.
- No to leć
się przebrać a ja pomyje za ciebie.
Odebrał
szczotkę ode mnie i kazał być w półgodziny gotowa. Uśmiechnęłam się do niego i
wzięłam małą by przebrać. Założyłam na nią śliczną różową sukienkę w kwiatki,
prezent od Christiana, który musiał kupić jej coś na jej trzeci miesiąc i
różową opaskę tak by uszy jej nie przewiało.
Sama
przebrałam się w zwykłe krótkie spodenki i bokserkę a na nogi założyłam
trampki. Byłam w niecałe piętnaście minut gotowa. Gdy zeszłam z powrotem do
salonu zobaczyłam Cat czekającą na mnie.
- Elena, co
ty masz na sobie?
Dziewczynie
nie odpowiadał mój strój. Wiedziałam o tym od samego początku o tym. Uważała, że
powinnam ubierać się gustownie a nie w pierwsze lepsze ubrania. Przewróciłam
oczami i wyszłam z domu.
Oczywiście
jechaliśmy samochodem od ciotki, ponieważ nie chciało nam się fotelika
przenosić.
W centrum
handlowym mała nie chciała być w wózku i musiał David trzymać ją na rękach.
Rozglądała się i gdy mijaliśmy coś co jej się spodobało był jeden wielki płacz.
Zaczęłam żałować, że jej nie zostawiłam w domu i nie poszłam sama na te zakupy.
Już wiem czemu rodzice nie chcą zabierać ze sobą małych dzieci.
Weszliśmy
do sklepu z ubrankami dla dzieci i od razu zaczęliśmy rozglądać się za
odpowiednimi dla niej ciuszkami. Oczywiście nie dane nam było przymierzy czy
będą dobre te ubrania, ponieważ za pierwszą próbą był ryk i płacz oczywiście
było mi wstyd, że nie potrafię nad nią zapanować.
Szczerze co
raz częściej czułam, że nie radze sobie z dzieckiem. Nawet sam pan pierdolony
Justin mi dokuczał pod tym względem.
Na początku
dawałam sobie radę, jednak teraz nie potrafiłam sprostać najłatwiejszemu
zadaniu stosunku do niej. Wiecznie chodziłam rozdrażniona a mimo to byłam
spokojna na zewnątrz. Nikomu nie chciałam pokazać, że Nina była męcząca i nie
potrafię nie raz sobie dać z nią rady.
Po chwili
wyszliśmy ze sklepu obładowani ubraniami dla małej i kierowaliśmy się w stronę
wyjścia.
Przy
wyjściu wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę. Zakupy wyleciały mi z rąk i
jedynie głośno westchnęłam. Spojrzałam się do góry by zobaczyć przez kogo się
wywaliłam.
Moim oczom
ukazał się Justin. Oczywiście zamiast mi pomóc to ominął mnie i zaczął się
śmiać.
David
pomógł mi wstać i pozbierać zakupy. Spojrzałam jeszcze na odchodzącego chłopaka
i pokiwałam niedowierzając głową.
Strasznie
przypominał mi ojca mojego dziecka. Z dnia na dzień gdy bywał u nas w domu
potrafiłam znaleźć ich wspólne cechy, których mieli mnóstwo.
W oczach
miałam łzy i żal w sercu. Nie chciałam z nim mieć nic do czynienia, ponieważ to
pierdolona gwiazda i nikt kto ma normalne serce.
W domu
zobaczyłam ciocię, która robiła właśnie obiad. Podeszłam do niej i przytuliłam
się do niej. Ona mnie rozumiała, ponieważ nie raz ze mną rozmawiała na temat
Niny i mój. Wiedziała o wszystkim oraz pozwalała podejmować swoje własne
decyzje. Nie raz bywały one błędne ale uczyłam się dopiero co to jest bycie
matką.
- Co się
dzieje? – szepnęła do mojego ucha.
- Cieszę
się, że was mam.
- Eleno
widzę, że coś się dzieje.
- Nic
poważnego. Po prostu czasem mam wrażenie, że jestem sama jak palec.
- Nie
możesz tak myśleć. Jesteś tu od miesiąca i powinnaś traktować nas jak rodzinę.
– spojrzała w moje oczy.
- Justin w
centrum wpadł na nią. – wtrąciła się do naszej rozmowy. – I chyba przykro jej
się zrobiło.
Odeszłam od
nich i wzięłam małą na ręce. Pocałowałam ją w główkę i wyszłam do ogrodu.
Spojrzałam na niebo.
- Mamo dajcie mi z tatą
siły. – szepnęłam.