sobota, 4 stycznia 2014

Kochani :)

Mam dla was pewną informację. Zaczęłam już dawno pisać pewne opowiadanie i tak się zastanawiam czy zacząć je publikować. Nie ma ono tematyki Justina lecz zupełnie inne. Jest ono o mnie i o mojej byłej miłości. Są tam moje prawdziwe wspomnienia pisane krzywo kursywą. Zaczęłam je pisać, gdy tylko miałam doła. Oczywiście cała akcja jest wymyślona. Mam nadzieje, że przeczytacie je i w komentarzach będzie wasza opinia na temat pierwszego rozdziału.
Tak więc oto rozdział:

1.Powrót.
Wróciłam po prawie dwóch miesiącach. Stałam na przystanku PKS ze swoimi znajomymi i właśnie się z nimi witałam. Ze łzami w oczach przytuliłam swoją przyjaciółkę, za którą tęskniłam i czułam się jakby cząstka mnie wróciła.
      Moja przyjaciółka nie rozumiała, dlaczego uciekłam na wieś i ją znów zostawiłam.
      Mijają trzy miesiące od kiedy jestem sama. Bez osoby, którą kochałam. Kiedy dowiedziałam się, że mnie zdradził i odszedł ode mnie, poczułam się jakby wyrwano ode mnie kawałek samej siebie. Potrzebowałam spokoju. Będąc tutaj, nie potrafiłam zapomnieć, czułam ból i żal. Nie potrafiłam zapomnieć o nim. Mieszkając na jednym osiedlu z nim, po prostu sprawiało to że nie wychodziłam z domu. Nie chciałam go spotkać. Wychodziłam do szkoły i do domu. Byle jak ubrana, nie pomalowana. Tylko po to. Nie chciałam go spotkać. Mimo to sam o sobie przypominał. W snach oraz dzwonił. Dzwonił do mnie by sprawdzić, jak się czuję. Podobno. Jednak sprawiał mi taki psychiczny ból, że kładłam się w łóżku i płakałam. Było to dla mnie ciężkie przeżycie, ponieważ go kochałam i chyba dalej kocham. Brakuje mi go, jednak nie przyznaje się do tego. To jest zakazane, żebym go dalej kochała. Musiałam okłamywać swoich znajomych, że jest ze mną dobrze.
      Jakby nie patrzeć było dobrze, jednak musieli się do czegoś przyzwyczaić.
      Do czego?
      Ból i żal, który czułam przez ten czas, spowodował małą zmianę u mnie. Nie byłam taka sama. Nie było naiwnej Myszy, lecz aktualnie stała przed nimi twarda oraz zimna suka Karni.
      Odsunęłam od siebie przyjaciółkę i spojrzałam  w jej oczy, które świeciły się z powodu łez, które miała w nich. Przytuliła się jeszcze raz do mnie, a ja ponownie ja objęłam. Mocno się do niej wtuliłam całując w czubek głowy i zaśmiałam się.
      - Boże jak ja tęskniłam!
      Dziewczyna jak zwykle musiała ogłosić całemu światu co teraz czuła inaczej by nie wytrzymała. Uśmiechnęłam się tylko na te słowa i nic nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam już mówić o tym co czułam. Moje uczucia, zostały za blokowane, przeze mnie. Są one niedostępne nawet dla mnie. Ich po prostu nie ma. Nie stać, mnie na jakiekolwiek odczucia.
      Po chwili przytuliłam się do swojego brata. Był to mój przyjaciel, którego uwielbiałam najbardziej na świecie. Zastępował mi mojego rodzonego brata, ponieważ, z nim nie miałam nigdy za dobrych kontaktów.
      Wymusiłam kolejny uśmiech, który wyszedł jakby był naturalny.
      - Obiecaj, że już nie znikniesz. – poprosiła przyjaciółka.
      Nie odpowiedziałam. Nie chciałam skłamać ale miałam swoje plany.
      Po tym co mi zrobił mój  były, spowodował, że nie chciałam wracać do swojego starego życia, które ni było nic wartę.
      - Nigdzie nie wyjadę. – w końcu powiedziałam.
      Nie skłamałam, potwierdziłam tylko, że nie wyjadę ale w moich planach było co innego.
      - Cieszy mnie to. – powiedział Dawid.
      Spojrzałam na swojego przyjaciela i smutno na niego spojrzałam.
      Tak smutno mi było, że widzę ich pierwszy i ostatni raz. Sprawię im wielki ból, jednak musiałam coś ze sobą zrobić, a moje nowe życie było zbyt niebezpieczne jak dla nich i nie mogłam ich do niego wprowadzić choćbym nie wiem jak bardzo chciała. To było dla nich niebezpieczne.
      - Gosia, jesteś jakaś dziwna. – powiedziała Paulina.
      - Musimy porozmawiać. – mój głos był poważny. – O moim wyjeździe i o tym co zdecydowałam.
      - O co chodzi?
      - Najpierw chodźmy do baru, porozmawiać. – zaproponowałam- przy piwie lepiej się takie sprawy wyjaśnia.
      Zdziwieni i zaniepokojeni zgodzili się. Wzięłam swoją walizkę, w której nie było żadnych moich poprzednich ubrań, rzeczy tylko nowe ubrania oraz sprzęt, który był mi niezbędny do nowego życia.
      Szliśmy chodnikiem dość przyśpieszonym krokiem ponieważ, chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Znałam ich reakcje aż za dobrze. Będą na początku w szoku, później będą chcieli mnie wypytać dokładnie a kiedy im się to nie uda, to będą chcieli bym zrezygnowała ze swojego pomysłu.
      Kiedy byliśmy już na ulicy gdzie było wiele barów, wybrałam najmniej tłoczny i usiedliśmy w stoliku, z dala od ludzi. Sprawdziłam, czy nikt nas nie podsłuchuje oraz obserwuje potajemnie, gdyż niektórzy są zbyt ciekawscy a jeszcze moi nowi ludzie mnie obserwują, czy jestem wiarygodna oraz potrafię dochować tajemnicy. Chociaż osoba, która mnie przyjęła, wierzyła mi i czuła się pewna za mnie.
      Zamówiliśmy po piwie oraz dodatkowo wzięłam frytki dla każdego, ponieważ byłam strasznie głodna.
      - Mysz co się dzieje? – spytał zmartwiony Dawid. – Wyglądasz inaczej i dziwnie się zachowujesz.
      - Czemu jesteś tajemnicza?
      Spojrzałam na swój nadgarstek gdzie miałam swój tatuaż. Zrobiłam go miesiąc temu pod wpływem impulsu.
      - Zacznę od początku. – mój ton był lodowaty.
      - Znamy początek. – wtrąciła Paula.
      - Od nowego początku.
      - Od jakiego nowego początku?
- Od dnia mojego wyjazdu, który nie był do końca wyjaśniony tak jak powinien być. – wyjaśniłam.
      - Gosia o co chodzi?! – Dawid był zdenerwowany.
      - Wyjechałam, ponieważ poroniłam. – powiedziałam dość cicho. – Skłamałam ponieważ nie było sensu mówić wam o tym.
      - Dlaczego takiej rzeczy nam nie powiedziałaś?
      Kelnerka przyniosła nam zamówione rzeczy i położyła przed nami. Szybko upiłam łyk piwa. Wyciągnęłam papierosa i sobie zapaliłam.
            - Po co? – podniosłam brew. – Nie czułam potrzeby. Dobrze mi było gdy nikt nie użalał się nade mną. Dość wygodnie.
            - Co ci się w tej głowie przewróciło?
            - Nic. – zdenerwowałam się. – Po prostu, wyjechałam na małe szkolenie. Nauczyć się żyć nowym życie jakie zamierzam prowadzić.
            - O czym tu mówisz.
            - Odchodzę. – zaciągnęłam się papierosem. – Na zawszę.
            Każdy zamilkł. Nikt nic nie powiedział tylko przyglądali mi się. Zachowywałam się jakby nic się nie stało. Oni właśnie analizowali mój słowa dokładnie a ich miny mówiły same za siebie. Nie podobał im się ten pomysł.
            - Że co ?! – krzyknęła Paula.
            - Odchodzę. Na zawszę, to nasze ostatnie spotkanie.
            - Mysz… - zaczął Dawid.
            - Karni. – poprawiłam go. – Nie ma myszy, Gośki ani naiwnej dziewczynki. Jestem Gosia albo Karni.
            - Boże, Gosia co on ci zrobił. – szepnęła.
            - To nie on. To ja zdecydowałam czego chce.
            - Nie, ty dalej cierpisz.
            Zaśmiałam się. Mój śmiech nie przypominał tego co kiedyś. Był inny, jednak ja zbytnio tej różnicy nie widziałam. Oni tylko wytrzeszczyli oczy na co ja upiłam kolejny łyk piwa. Zgasiłam peta i czekałam na dalszą część rozmowy.
            - Nie cierpię. – w końcu powiedziałam. - To po prostu nowa ja.
            - Co ty gadasz? To nie ty, tylko jakaś obca osoba. – oburzył się.
            - Nie. – zaprzeczyłam. – Teraz jestem w końcu sobą.
            - Jaką sobą! – krzyknęła Paulina. – Kim ty się stałaś? Zmieniłaś styl ubierania, przefarbowałaś się znów na czarno, masz jakiś pierdolony tatuaż, a twoje oczy są lodowate!
            Nic nie mówiłam, pozwoliłam jej się uspokoić tak jak Dawidowi. Czułam się dziwnie, jednak nie pozwoliłam na smutek.
            - Co ty wyrabiasz? – w końcu spytał Dawid spokojnie.
            - Odchodzę.
            Nie czułam, już nic. Nie sprawiało mi to bólu a czułam się świetnie. Podniosłam się i dałam pieniądze na stół.
            - Życzę wam miłego życia. – powiedziałam i odeszłam.
            Wyszłam na zewnątrz i uśmiechnęłam się. Koniec z przeszłością i z każdym moim problemem. Zamiast wlec się na przystanek poszłam na postój taksówek. Kiedy znalazłam jedną wolną wsiadłam i kazałam jechać do hotelu Novotel. Musiałam tą noc zatrzymać się gdzieś indziej niż w moim nowym domu, ponieważ, mój pokój jeszcze nie był wyremontowany do końca, a osoba, która mnie wynajmuje nie chce bym nocowała w niedokończonym pokoju. Oczywiście umeblować miałam go sama. W sumie sama wszystko wybierałam, przez internet. Zadzwonił mi nagle telefon. Nie zerkając odebrałam go i pożałowałam. 
            - Dlaczego twoja przyjaciółka krzyczała, że mnie zabije? – był zdenerwowany. – Oraz że poroniłaś? 
            - Powiedziała ci już? – zaśmiałam się. – Szybka jest.
            - Wyjaśnij mi to wszystko. – rozkazał.
            - Nie mam kotku czasu. Pa kochanie. – rozłączyłam się i wyłączyłam telefon.
            Nie miałam ochoty na jakieś pogaduchy z byłym. Usiadłam wygodnie i czekałam aż dotrę pod hotel. Gdy byłam już byłam na miejscu, czekał na mnie nowy współpracownik, który zajmuję się wszystkim co mi jest potrzebne. Jest strasznie przyjazny i lubię go, jednak nic więcej. Nie zakochuje się oraz nie darze nikogo sympatią. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek, zabrał moją walizkę i poszliśmy do recepcji. To oznaczało jedno, w tej chwili musze zapomnieć o swojej przeszłości całkowicie. Zamówiliśmy pokój na jedną noc i przeszliśmy do windy. Wjechaliśmy na czternaste piętro. Przed drzwiami otworzył kartą mój pokój. Podbiegłam do wielkiego łóżka i się na nie rzuciłam. Byłam zmęczona i wykończona psychicznie. Obok mnie nagle położył się mój opiekun.
            - Widzę, że podoba ci się. – pogłaskał mnie po policzku.
            Podobałam się a nawet coś więcej. Zdawał sobie sprawę, że to nie dla mnie oraz, że chwilowo nie stać mnie na jakiekolwiek uczucia. Znał moją historię, każdy znał ponieważ, musiałam powiedzieć o wszystkim im, gdyż nie ma tajemnic przed nami. Wiemy o wszystkim i pomagamy sobie, a osoby, które nas skrzywdzą mają problem potem. Odgrywamy się i ich niszczymy. Nasza zasada.
            - Łóżko jest zajebiste. – mruknęłam. – Tyle miejsca tylko dla mnie.
            - Myślałem, że się podzielisz. – zaśmiał się.
            - Zapomnij. Podzieliłam się już na wsi. Kiedy zmęczeni wracaliśmy z treningu i od razu padliśmy. – przypomniałam. – Więc się już podzieliłam.
            Zdjęłam swoje czarne szpilki i okryłam się kołdrą. Chłopak przyglądał mi się z błyskiem w oku. Napalił się.
            - Karni, a może byśmy. – poruszał brwiami.
            - Boże. – zakryłam głowę poduszką. – A ty dalej o jednym. Daj mi się zdrzemnąć.
            - Nie. – zaczął mnie łaskotać.
            Zaczęłam się śmiać. Wiedział jak mnie odprężyć, bym poczuła się swobodnie. Uwielbiałam go, ponieważ poprawiał mi humor, swoim dziecinnym zachowaniem, a był ode mnie o kilka lat starszy. Ja miałam osiemnaście a on dwadzieścia pięć. Mi to nie przeszkadzało, ponieważ, ja taktowałam go wyłącznie jak kolegę a on dobrze o tym wiedział.
            - Jak spotkanie z przyjaciółmi? – spytał gdy skończył.
            - Zostawiłam ich, po raz trzeci. – mój ton był bez uczuć. – Pewnie już mnie nienawidzą.
            - Wiesz, że mogłaś inaczej to rozegrać?
            - Nie będą prowadzić takiego życia jak ja. Oni są zbyt delikatni na to.
            - A ty niby nie?
            - Od kiedy zostałam potraktowana jak dziwka, to już nie. Nie mam uczuć.
            Chwycił mnie w pasie a ja mu na to pozwoliłam. Wzięłam nawet przysunęłam się bliżej do niego. Czasem potrzebowałam czyjejś bliskości. On mi ją dawał. Troszkę go wykorzystywałam.
            - Zdrzemnij się. – rozkazał.
            - W końcu!
            Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Poczułam jak mój towarzysz podnosi się z łóżka i odchodzi.
            - Chodź tu.
            Odwrócił się i uśmiechnął się. Wiedziałam, że się w tej chwili nie zgodzi, ponieważ chciał bym odpoczęła. Tylko co on zamierza teraz zrobić? Przecież musiał zająć się dzisiaj mną, a jutro zawieźć do domu. Dokładnie z tego co pamiętam, mieliśmy jechać po mój samochód oraz na małe zakupy. W końcu mogłam sobie na to pozwolić.
            Nie wiem kiedy zasnęłam.
Jechaliśmy autobusem na do centrum Katowic. Uśmiechnięta, czekałam na niespodziankę, która naszykował Kamil wraz ze Ślepym. Była strasznie ciekawa i szczęśliwa. Mimo, że nie znałam tego ciemnowłosego zbyt dobrze i znam się z nim niecały miesiąc to zależało mi na nim. Nie czułam nic więcej do niego ale był wspaniały. Miły, czuły oraz przyjazny. Tolerował mnie taką jaką jestem i dobrze się przy nim czułam.
Wysiedliśmy na centrum i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem i pocałowałam go w policzek. Chłopak objął mnie w pasie oraz wziął chustkę i zawiązał mi oczy. Ślepy zrobił to samo z moją przyjaciółką.
            - Teraz kotku, czeka cie mała niespodzianka. – szepnął do mojego ucha delikatnie muskając je swoimi wargami.
            Zrobiło mi się miło i co raz bardziej zżerała mnie ciekawość. Chciałam wiedzieć co oni mają w planach.
            Dziwnie się czułam z związanymi oczami w samym centrum miasta i prowadzona przez mężczyznę, który w tak krótkim czasie był dla mnie ważny. Po woli się w nim zakochiwałam, jednak nie potrafiłam mu tego powiedzieć, ponieważ do końca nie byłam pewna swoich uczuć. Nie chciałam go do okłamywać.
            Nagle weszliśmy do jakiegoś budynku i posadzono nas. Rozwiązano nam oczy i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
            Zabrano nas do restauracji Fenix. Byłam w szoku, ponieważ odróżnieniu od Pauli ja nigdy w takich miejscach nie bywałam ,a  nie chciałam z siebie zrobić idiotki.
            - Miło z waszej strony, że zabraliście nas na kolacje. – powiedziała przyjaciółka.
            Ja nic nie powiedziałam, ponieważ walczyłam ze łzami w oczach. Wzruszyłam się i to bardzo. Stać mnie jedynie było na uśmiech.
            - Nie podoba ci się? –zwrócił się Kamil do mnie.
            - Podoba. – chwyciłam go za rękę i to bardzo.
            - Cieszę się. – pocałował mnie w usta.
            Jak to ja, zrobiłam się czerwona na twarzy. Paulina zaśmiała się ze mnie, po czym spojrzałam na nią złowrogo, co bardziej ją rozbawiło.
            Zamówiliśmy jedzenie, ja zamówiłam to co Paula, ponieważ nie miałam pojęcia na co miałam ochotę. W sumie patrzyłam na jak najtańsze rzeczy, by nie wydawał zbyt dużo na mnie. Miałam swoje zasady.
            - Mogłeś zabrać mnie na kebaba. Taniej by wyszło.
            Uraziłam go tym. Zrobił się zły.
            - Na kebaba mogę ciebie zabrać dziennie.
            Zrobiło mi się głupio. Nie byłam przyzwyczajona do takich wypadów. Po zjedzeniu, pojechaliśmy do parku na mały spacer. Kupiliśmy w budce po lodzie dla każdego. Oczywiście ja uwielbiałam słodycze, więc zjadłam od Pauli loda włoskiego a Kamil od ślepego. Wpadłam na głupi pomysł i umazałam mojego chłopaka.
            - Osz ty! – zaczął mnie gonić.
            Śmiałam się w niebo głosy. Gdy mnie złapał umazał mnie swoim po twarzy. Śmiałam się jak głupia, po czym zaczęłam zlizywać z jego twarzy roztopione lody, po chwili on się śmiał.”*
            Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz dłońmi. Nienawidziłam swoich snów. One mnie przerażały. Niby był on  przyjemny, jednak wspomnienia, które były we mnie sprawiały wielki ból i żal oraz nienawiść.
            Płakałam przez sen. Czułam to na policzkach. Były mokre i dalej łzy leciały z oczu. Podniosłam się i poszłam do łazienki się umyć. Przez chwile zastanawiałam się które to drzwi, ponieważ obok tych przed którymi stałam, znajdowały się kolejne. Weszłam na oślep  i byłam ze swojej intuicji zadowolona, która ostatnimi czasy była niezawodna stosunku do mnie i do wszystkich.
            Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i pozwoliłam jej odpędzić wspomnienia, które mnie atakowały przez sen.
            Umyłam swoje włosy i resztę ciała. Wzięłam owinęła się ręcznikiem i wyszłam z kabiny. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Miałam lekką opaleniznę, moje oczy były przez czarne włosy bardziej wyraźne, moja sylwetka była wysportowana, przez te wakacje miałam tyle treningów, że ciągle byłam zmęczona.
            Zmieniona byłam i to bardzo. Mój styl bycia był inny, a o wyglądzie nie wspomnę.
            Spojrzałam na swój tatuaż, który była na karku. Zawsze wierz w siebie i w swoje marzenia.
            To było moje nowe motto życiowe, którym się kierowałam od kiedy postanowiłam zrezygnować ze starego życia.
            Usiadłam na łóżku, wyciągnęłam z torebki telefon. Włączyłam go by mieć kontakt ze światem. I tak musiałam zmienić numer, za dużo osób z mojej przeszłości go miało. Od razu wyświetlały mi się wiadomości, które powysyłano do mnie.
            Kilka od Pauli a większość od złego Kamila. Nawet nie minęła minuta od włączeni telefonu, a już się do mnie dobijał.
            - Halo. – mruknęłam.
            - Gosia do cholery dlaczego wyłączyłaś telefon?! – był wkurwiony.
            Zaśmiałam się.
            - Cóż, nie mam nic do powiedzenia. Nie mam także czasu.
            - Musimy porozmawiać. – jego ton był stanowczy.
            - Możesz porozmawiać , jedynie z moimi drzwiami. Żegnam.
Miałam już się rozłączyć, jednak przerwał  mi w tym jego głos.
            - Proszę.
            - Od kiedy skarbie ty o coś prosisz? – zirytowałam się. – Przecież jesteś tak władczy, że to co chcesz dostajesz.
            - Mysz.
            - Za dwie godziny masz być na ulicy Mickiewicz. Równa osiemnasta, pomożesz mi w zakupach.
            - Będę.
            Rozłączyłam się.
            Wzięłam się za szykowanie. Chyba mnie dziś zabiją, jeżeli zobaczą co robię, jednak muszą zrozumieć, że chce udowodnić mu, że nie cierpię. Wzięłam otwarłam swoja walizkę i zaczęłam w niej szperać. Wszędzie było pełno nowych ubrań, do których ciężko mi się przyzwyczaić. Wyciągnęłam błękitną sukienkę, bez ramion, która jest obcisła i podkreśla mój kształty. Trzeba zrobić trochę chłopakowi na złość. Poszłam szybko pomalować się, czyli delikatny makijaż, który mimo wszystko ma być widoczny. Moje dwa tatuaże były widoczne. Włosy wysuszone ułożyłam by leżały na jednym ramieniu. Nawet napis był dobrze widoczny. Wszystko było idealnie. Ubrałam czarne szpilki, które komponowały się z moja sukienką doskonale. Spojrzałam w lustro, które uśmiechało się do mnie. A raczej moje dobicie. Czas pokazać mu, co stracił. Dodałam kilka złotych dodatków, by wyglądać bardziej kusząco.
            Kiedy skończyłam z szykowaniem, do pokoju wszedł mój opiekun.  Kiedy tylko jego wzrok padł na mnie w jego spojrzeniu pojawił się błysk pożądania.
            - No, no. – gwizdnął. – Przede mną aktualnie stoi milion dolarów.
            Przewróciłam oczami. Przepakowałam rzeczy, które miałam w większej torebce do czarnej kopertówki.
            - Nie zachwycaj się tak. Jedziemy kupić samochód. Nie po to robiłam prawko by jeździć taksówkami.
            - I tylko dlatego się tak ubrałaś?
            - Też na spotkanie z kimś mało ważnym.
            - Jakby był mało ważny byś tak nie ubrała się.
            - Zobaczysz. – zwróciłam twarz w jego stronę.
Kiwnął głową, że zrozumiał i wyszliśmy.
Zamknęłam swój pokój i wyszliśmy z hotelu. Teraz był czas  na pokazaniu swojej nową osobę, osobie, która mnie skrzywdziła. Pokazać mu jak mało ważny jest w moim życiu, jak świetnie daje sobie bez niego radę.
Miałam jeszcze piętnaście minut na spotkanie się z nim. Nie bałam się, ponieważ wiedziałam kim teraz jestem. Niczego się nie bałam. Teraz to był mój czas na wszystko.
Wsiedliśmy do taksówki i pojechałam najpierw po niego oraz na pewno po jego nową kobietę. Ulica na której się z nim umówiłam była jak zwykle zatłoczona. Można spotkać wiele ludzi o różnych subkulturach. Stał na rogu przystanku z nią i rozmawiali o czymś. Nawet mnie to nie ruszyło. Tylko kiedy śnie to boli i płaczę, a tak to jestem twarda. Nikt nie może mnie zaskoczyć i zniszczyć. Mój charakter się zmienił na wredną sukę.
Zatrzymaliśmy się przy nich, wyszłam z samochodu i przyjrzałam się mu. Nic cię nie zmienił, oprócz tego, ze schudł. Jego oczy dalej były szare i gotowe do manipulacji nimi, twarz tak samo urocza i ciemniejszej karnacji, usta dalej ułożona w lekkim grymasie, włosy obcięte na irokeza i ciemnobrązowe.
Ona dalej wyglądała tak jak wyglądała, brązowe, długie włosy lekko falowane, oczy w kolorze niebieskim spoglądały złowrogo na mnie, szczuplutka i niższa ode mnie. Trzeba przyznać nie miała ona gustu. Miała na sobie byle jaką bluzkę, krótkie spodenki i trampki. Pierdolona suka.
- Wsiadajcie, nie mam całego wieczoru. – wskazałam na auto. – Śpieszy mi się.
Wróciłam do taksówki a oni usiedli za mną obok Dawida, który zdziwił się na ich widok. Pokierowałam kierowcę w stronę salonu samochodowego, gdzie miałam zamiar dokonać zakupu nowego auta.
- Wybierasz audi? – spytała Dawid, zaciekawiony.
- Ty  masz BMW to ja Audi.
- Miałaś kupić szybki ale bezpieczny samochód. – oburzył się.
- Raz się żyje skarbie.
Dalej jechaliśmy w ciszy. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Stałam przed wielkim salonem audi, gdzie były nowe oraz używane auta. Pewnie mój towarzysz, który nie wiedział o mojej wielkiej zmianie, myślał, że kupie używany samochód. Byłam ciekawa jak bardzo się zdziwi kiedy kupię nowiusieńkie audi, prosto od dilera. Chyba padnie na zawał, który mam zamiar zrobić.
            - Dawidku – podeszłam do mojego opiekuna. – Zajmij się Karolinką, jak najlepiej potrafisz. – mruknęłam mu do ucha. – Daje ci moją zgodę byś zrobił to na co masz w zupełności ochotę lub ona. – puściłam mu oczko.
            - Oj Karni, nie musisz mi dwa razy powtarzać, chociaż wolałbym byś to ty była a nie ona. – pocałował mnie w czoło.
            Wiedział, że gram teraz, by tylko wkurwić Kamila.
            - Jakby miała zamiar rozłożyć przed tobą nóżki, nie hamuj się, ona ma taki zwyczaj. – pocałowałam go w usta. – Możesz to nawet dla mnie nagrać bym miała się z czego pośmiać.
            - Oh Karni, Karni, jak zwykle bezczelna i arogancka.
            - Po prostu jestem wredną suką. – odeszłam od niego. – Pamiętaj za pół godziny, powinno ci wystarczyć. Powinnam już wtedy kupić, jakiś samochód.
            Stałam już przy Kamilu, który przyglądał mi się z niedowierzeniem oraz złością. Nawet mu nic nie mówiąc poszłam do wejścia salonu. Dogonił mnie i szedł moim tempie.
            - Więc o czym chciałeś tak pilnie porozmawiać?
            - Podobno poroniłaś.
            Bał się odpowiedzi. Słychać to było, po jego głosie, który brzmiał jak głos niepewnego nastolatka, pytającego się czy mama zgodzi się na imprezę. Nawet na niego nie spojrzałam. Czułam się górą w tej chwili.
            - Może tak, może nie. – troczyłam się.
            - Mysz powiedz prawdę.
            - A co ciebie po trzech miesiącach to obchodzi? Nie obchodziły ciebie takie sprawy podczas naszego szczęśliwego związku a teraz tak? Nie jest za późno byś się dowiadywał kotku?
            Zdenerwował się i to bardzo. Aktualnie zobaczyłam osobę pracującą tutaj, która mogła mi pomóc w zakupię. Podeszłam do faceta.
            - Dzień dobry, przyszłam zakupić u państwa samochód.
            - Dzień dobry. Miło mi to słyszeć od tak młodej osoby. To może przejdźmy do używanych.
            - Ja mam zamiar kupić, nowe auto a nie jakiś używany złom, który rozleci się po dwóch dniach. – uśmiechnęłam się do niego słodko.
            - To czego pani oczekuje?
            - Dość szybki oraz bezpieczny. Nie patrzmy na ceny, ponieważ najmniej mnie to obchodzi.
            Poprosił bym za nim poszli więc tak zrobiliśmy. Pokazał nam kilka dość fajnych samochodów. Opisał mi je w skrócie i pozwolił się zastanowić, po czym poszedł do innych klientów.
            - Powiedz mi prawdę. – odezwał się gdy tylko diler poszedł.
            - Powiedz mi prawdę. – zaśmiałam się. – Gdzieś już słyszałam te słowa. – udawałam że się zastanawiam. – A no tak przed ostatni dzień naszego jakże iż spaniałego związku kochanie.
            - Skończ udawać. – był zirytowany. – Nie jesteś taka twarda, za jaką się uważasz.
            - Nie udaje, dużo kotuś się zmieniło. – puściłam mu oczko. – Bardzo dużo. Pomożesz mi wybrać, który mam kupić? Czy mam brać na oślep.
            - Weź A6.
            - Chodź w jednym się zgadzamy.  – zaśmiałam się.
            Zawołałam gościa od samochodów, któremu powiedziałam, który samochód wybrałam i poszedł zrobić umowę.
            - Czekam na odpowiedź.
            - Cóż, nie wiem czy mam ochotę ci odpowiadać Kamilku. – przyglądałam się samochodowi. – Chociaż nie, zbyt widowiskowy ten samochód.
            - Gosia do cholery!
            - Co ? Może Karolina niech ci odpowie. Ona wie o wszystkim. – uśmiechnęłam się.
            Tak, kiedy mi go odebrała, wiedziała o ciąży. Wiedziała nawet o tym, że poroniłam ponieważ w szpitalu poprosiła bym mu nic nie powiedziała. W amoku się zgodziłam i tak bym mu o niczym go nie poinformowała. Nie widziałam w tym sensu.
            Przyszedł diler a ja podpisałam umowę, nie minęło dziesięć minut, kiedy dostałam kluczyki oraz mogłam poczuć się wspaniałą właścicielką samochodu. Zapłaciłam kartą, by mój ex dowiedział się jaka teraz jestem bogata. Chciałam go upokorzyć, że mi się powodzi a jemu nie. Moja mała zemsta.
            - Jedziemy wypróbować? – spytałam go niewinnie. – W końcu pomogłeś mi go kupić.
            - W co ty pogrywasz? – chwycił mnie za rękę.
            Spojrzał na mój nadgarstek i przyglądał się zszokowany. Pod napisem believe, była jeszcze data mojego poronienia. Chyba się domyślił o co w niej chodzi i spojrzał na mnie zszokowany.
            - To prawda.
            - Powiedziałam, niech Karolina ci powie. W sumie to nie twój interes. – wyrwałam rękę.
            - Skąd ona by miała wiedzieć?
            - Spytaj się jej. Z chęcią ci odpowie, albo i nie. – zaśmiałam się.
            Wsiadłam do nowego auta i wyjechałam z salonu. Byłam dumna ze swojego cacka, który pokochałam od pierwszego wejrzenia. Zamiast zakochać się w kimś innym to zakochałam się w samochodzie.
            Kamil usiadł koło mnie i przyglądał mi się zdziwiony.
            - Skąd masz tyle kasy? – spytał.
            - Powtórzę po raz kolejny raz, nie twój interes. – włączyłam radio. – Coś dużo chcesz o mnie wiedzieć.
            - Jesteś dziwna.
            - Normalna. Nauczyłeś mnie tego.
            - Co ty gadasz za bzdury Mysz.
            - Karni jestem. – uśmiechnęłam się. – Nie ma myszy.
            Podjechałam po restaurację, w której siedział Dawid z Karoliną i coś jedli. Stanęłam nad nimi i wtedy mój opiekun powstał.
            - Wybrałaś? – chwycił mnie w pasie.
            - A tak. – rzuciłam ręce na jego szyję. – Takie Audi A6.
            - To dobrze. – musnął moje wargi. – Jedziemy do Ikei?
            - Coś mi w pokoju brakuje?
            - Łóżko dla nas musisz wybrać. – uśmiechnął się. – Gdzieś musimy spać.
            - Nie rozpędzaj się. – odsunęłam się. – Ja musze gdzieś spać, ty masz w naszym mieszkaniu pokój.
            Zrobił smutną minę, a ja pocałowałam go w usta.
            - Karolina masz mi coś do powiedzenia?
Odwróciłam się w ich stronę. Widziałam jego wściekłą minę, a ja triumfowałam. Cóż cierpiałam tyle czasu a teraz jego kolej. Dziewczyna wystraszona spojrzała na mnie i wrednie się do niej uśmiechnęłam. Już wiedziała, że on wie. W końcu on będzie cierpiał nie ja. Teraz ja mam asa w rękawie.
            - Kamil… To nie tak miało być. – szepnęła.
            Stał w szoku. Nie wiedział co ma powiedzieć i co myśleć. Nawet nie miał odwagi spojrzeć na mnie.
            - Kamil nie chciałam ciebie stracić. Zrozum mnie. Bałam się, że do niej wrócisz.
            - Dobra, my was żegnamy. – powiedziałam. – Muszę jechać kupić rzeczy do swojego domu.
            Wyszłam z głową wzniesioną do góry. Teraz on cierpi nie ja! W końcu go spotkała kara. Teraz on musi cierpieć tak jak ja.
            Rozdział Kamil został zakończony w końcu.

            - Jutro pojedziemy do Ikei, dziś pijemy!

4 komentarze:

  1. Rhgsibbuv genialne!!!! Kocham <3 pisz dalej pliis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz pisz pisz@young_wild_slow

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiste czekam nn ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to będzie najwyżej na innym blogu. Tutaj jest inne opowiadanie o Justinie. Mam w planach napisać je do końca tak jak to opowiadanie i opublikować.

      Usuń