- Jak się
Avril czujesz? – spytała mnie reporterka.
- A dobrze. – uśmiechnęłam się.
Byłam
właśnie w studiu nie jakiego programu Elle. Zaproszono mnie z powodu
postrzelenia oraz z bankietu charytatywnego.
Tym razem mogłam sprawdzić
reporterkę dokładnie i nie bać się, że Black kogoś wysłał. Chociaż wątpiłam,
żeby myślał, że jestem córką Katerine, po tym jak mu fałszywa reporterka, zdała
fałszywe sprawozdanie z dwóch dni temu.
Ubrana w czarne legginsy,
pomarańczową koszulę z ćwiekami na ramionach i czarne szpilki, siedziałam na
beżowej kanapie rozmawiając swobodnie z dziennikarką. Obok mnie oczywiście
siedział nie kto inny jak Justin, który też był zaproszony do programu. Tylko,
że bardziej Elle była zainteresowana moją osobą, tym co się aktualnie działo
wokół mnie.
Elle była miłą kobietą po
trzydziestce i wiedziała na czym jej praca polega. Wypytywała mnie wcześniej o
szkołę, dom, przyjaciół jak i o moje marzenia.
- Możesz coś opowiedzieć o tym
wydarzeniu?
- Skończyłam nagrywać piosenkę i
wracaliśmy do hotelu. – zaczęłam. – Zobaczyłam zakapturzoną postać i broń
wycelowaną w Justina. Wystraszyłam się i podbiegłam by go odepchnąć, jednak jak
widać coś mi nie wyszła. – pokazałam zabandażowane ramie.
- Jesteś dzielna. – powiedziała z
szacunkiem. – Nie wiele ludzi by tak postąpiło jak ty. A co ty o tym sądzisz
Justin?
- Cóż, jedynie co mogę powiedzieć,
że wystraszyłem się. Avril nagle upadła na kolana. Podbiegłem do niej i
zadzwoniłem po karetkę. Zjawili się także jej znajomi. Muszę przyznać, że jest
silna. Ja bym zemdlał a ona tylko zbladła i upadła na kolana.
- Wiecie kto strzelił?
- Nie. – odparłam. – Podejrzewam, że
to była jakaś psychiczna fanka Justina, która sobie coś ubzdurała.
Spojrzałam na widownie i zobaczyłam,
że ludzie słuchali nas uważnie. Było pełno nastolatków i cieszyło mnie to
trochę.
- Stresujesz się występem?
- Trochę. A wiem, że zaraz mam
zaśpiewać i boje się jak ludzie mnie odbiorą.
- Avril, po twoim występie na
bankiecie charytatywnym bym się tego nie spodziewała. – zdziwiła się.
Wskazała na wielki ekran obok nas
pokazując mój występ z Justinem w skrócie i mój sam. Szczerze, po raz pierwszy
go widzę i musze, przyznać, że zaśpiewałam doskonale. Po chwili pokazano jak
tańczyłam z dzieciakami. Byłam z siebie dumna.
- Avril, jest impulsywna – zaczął
Justin – robi to na co ma ochotę i trzeba przyznać, że nikomu tym nie szkodzi.
- Można wiedzieć jak odkryto ją?
Na całe szczęście mieliśmy ustaloną
historię mojego odkrycia.
- Cóż, siedziała na schodach teatru
i śpiewała ze znajomymi. Usłyszałem jej głos i podszedłem zobaczyć kto to taki.
Towarzyszył jej chłopak, grający na gitarze.
- To tak jak ty kiedyś.
- Zgadza się. – zaśmiał się.
- Zaśpiewasz nam? – spytała mnie
reporterka.
- Ale nie będę obrzucona pomidorami
? – zażartowałam. – Tego bym nie przeżyła.
Dostałam mikrofon do ręki i wyszłam
na środek studia. Nagle wpadłam na pomysł. Miałam wyjaśniony układ jednak mała
improwizacja była potrzebna. Jakby nie patrzeć, nie przestrzegałam zasadom.
Słychać było podkład do mojej
piosenki. Puściłam Justinowi oczko, co oznaczało, żeby się przygotował.
Gwiazdeczka, nie zrozumiał mojego
przekazu i mi się przyglądał nie pewnie.
Zaczęłam śpiewać chodząc energicznie
po panelach. Wszystkie ruchy były pod muzykę. Widzowie słuchali mnie klaszcząc
w rytm melodii. Podobało mi się to i robiłam wszystko by im się podobało.
Czułam się jak ryba w wodzie. Mogłam
wszystkie swoje emocje wyładować na śpiewaniu i nikogo tym nie krzywdzić.
Może to był nowy sposób na moje
emocje? Może w ten sposób poradzę sobie z moimi uczuciami? Szczerze podobał mi
się ten pomysł coraz bardziej, żebym została piosenkarką. Obróciłam się wokół
władnej osi i zaczęłam śpiewać refren. Spojrzałam się zalotnie do Justina. On
nagle zrozumiał o co chodzi i zaczął iść w moją stronę a ja odchodzić powoli.
Rozumieliśmy się bez słów w tych
sprawach. Bardzo mi to odpowiadało.
Kiedy był na środku studia,
śpiewałam do niego z pewnej odległości. Wyciągnęłam dłoń i kazałam mu podejść
palcem wskazującym do mnie.
Chłopak się zaśmiał i robił to co mu
kazałam. Dominowałam go w tej chwili, ponieważ to ja poruszałam sznurkami w tej
chwili. W sumie zawsze to ja rządziłam.
Widzowie byli zachwyceni.
Znów zaczęłam śpiewać refren i wtedy
przyciągnęłam go za kołnierzyk do siebie. Zaczęłam odchodzić ciągnąć go za
sobą. Nagle chwycił mnie za biodro i kazał mi się odwrócić do siebie twarzą.
Uśmiechnęłam się szeroko i śpiewałam dalej.
Musiałam przyznać, nieźle się
bawiłam!
Odepchnęłam go od siebie i wyminęłam
go.
Słyszałam
jak się zaśmiał.
Odwróciłam się i do niego podbiegłam
chwytając za rękę. Śpiewałam po raz ostatni refren i chciałam by wyszedł
doskonale.
Dałam jego dłoń na miejsce gdzie
znajduję się serce, patrząc mu w oczy kończyłam piosenkę.
Widzowie zaczęli klaskać a ja nie
miałam ochoty skończyć śpiewać.
- A teraz mała niespodzianka –
szepnęłam – Poproszę o drugi mikrofon.
Przyszedł operator i podał mi go.
- Jak już wiecie nagrałam z Justinem
cover. Dokładnie zastąpiłam Jessice Jarell. – mówiłam wesołym głosem. – Tak
więc od tej piosenki stałam się troszkę znana. Właściwie nie było w planie jej
zaśpiewania ani żeby Justin śpiewał, jednak wiem jak go uwielbiacie, a że ja
jestem impulsywna zaśpiewamy wam overboart.
Ludzie zaczęli klaskać a mi się to
spodobało. Na mojej twarzy powstał szczery uśmiech.
Usłyszałam melodię i czekałam aż
skończy grać przygrywka. Byłam zwrócona w stronę gwiazdeczki, który uśmiechał
się do mnie jak głupi do sera.
Znów zaczęłam śpiewać, patrząc się
na niego.
Wyszłam ze studia zadowolona jak
nigdy i wesoła. Trzymałam gwiazdeczkę za rękę i podskakiwałam z radości jak mała dziewczynka. Justin śmiał
się ze mnie jak nigdy.
Byłam taka wolna od złych emocji.
Wsiedliśmy do samochodu, ale niestety ja jako pasażer. Nie mogłam prowadzić, ze
względu na ramie. Właściwie doszłam do wniosku, że mam ochotę zrobić coś
szalonego. Tylko co ?
Nagle przypomniało mi się moje
ulubione miejsce. W sumie, żeby spędzić tam wieczór nie byłby zły pomysł.
Sprawdziłam czy miałam pieniądze w portfelu oraz broń dobrze naładowaną. Czyli
można jechać.
- Wjedź do najbliższego centrum
handlowego. – poinformowałam gwiazdeczkę.
- Masz ochotę na zakupy?
- Nie mam ochoty wracać do domu.
Przecież, musimy też się pokazywać światu.
Może kilka autografów rozdam. – zażartowałam.
Wyciągnęłam z torebki lusterko i poprawiłam
swój makijaż. Trzeba w końcu dobrze wyglądać. Włączyłam radio i aktualnie
leciała moja piosenka. Pokręciłam z niedowierzeniem głową. Czy aż tak przez to,
że zostałam postrzelona, wzrosła moja sława. No fakt ochroniłam samego Justina
Bieber’a. Bożyszcza nastolatek! Przecież, zasługiwałam na fanfary z tego
powodu.
Mimo to, że nie wspominamy o
wydarzeniu, to tylko dlatego, że Justin’owi sobie tego nie życzy. Przez
pierwsze trzy dni dbał o mnie jak o jakieś niemowlę. Zakazywał mi wstawać z
łóżka, przynosił mi posiłki, prosił Cornelie o to by pomagała się wykąpać,
poprawiał poduszki, nawet poprosił Leona by mnie na jakiś czas zastąpił. Wtedy
się zdenerwowałam i kazałam się uspokoić.
Przepraszał mnie średnio co godzinę,
a kiedy widział, że jestem wściekła, przepraszał mnie za to że przepraszał.
Chłopak miał wyrzuty sumienia.
Zaparkowaliśmy pod centrum
handlowym. Założyliśmy okulary przeciw słoneczne i wyszliśmy. Spokojnie może
było przez pięć minut ale kiedy znaleźliśmy się w budynku, już tak nie było.
Szybko Bieber został rozpoznany i zrobiło się koło nas tłoczno. Otaczali nas
fani Justina, którzy zaczęli robić nam zdjęcia, piszczeć i skakać z radości.
Spodobało mi się, to, że ludzie uwielbiali go i się tego nie wstydzili. Po
kilku sekundach rozpoznano mnie i zaczęto krzyczeć dziękujemy.
Zdjęłam okulary i fani zaczęli
klaskać. Uśmiechnęłam się do nich. Zaczęli robić sobie z nami zdjęcia oraz
rozdawaliśmy autografy.
Naprawdę rozumiałam co czuje
gwiazdeczka.
Śpiewał dla takich ludzi jak oni.
Dla swoich fanów, którzy w niego wierzą. Robił to dla nich a nie dla siebie.
Chciałam śpiewać i to było pewne.
Śpiewać dla ludzi, którzy rozumieją nasze teksty piosenek.
Ich sympatia jeszcze bardziej
spowodowała, że mój humor był w dobrej kondycji.
- Uwielbiamy cie Avril! – krzyknęli
gdy odchodziliśmy.
Zrobiło mi się naprawdę miło.
Odwróciłam się i pokazałam im rękami serce skierowane w ich stronę.
- Ja was też! – odpowiedziałam.
Odeszliśmy od nich, kierując się w
stronę super marketu. Wzięliśmy wózek, do którego pakowaliśmy jedzenie, wino,
lampki do wina, które było można kupić na sztuki ( całe szczęście), korkociąg
oraz dwa koce.
Ciemnooki zadawał mi pytania co mamy
zamiar robić, a ja nie chciałam go informować o moich zamiarach.
- W ten wieczór odpoczniemy od
wszystkiego. – tylko tyle mu powiedziałam.
I tak dużo się dowiedział. Kiedy
przy kasie chciałam zapłacić, chłopak mnie wyprzedził. Wyciągnął swoją kartę i
podał kasjerce. Trochę mnie tym zdenerwował, jednak zrozumiałam, że męska duma
mu na to nie pozwoliła bym to ja płaciła. Nie pozwolił mi nawet na noszenie
zakupów. Musiałam mu przynajmniej jedną reklamówkę siłą wyrwać.
Zapakował zakupy na tylnie siedzenia
i odjechaliśmy. Kazałam mu wyjechać za miasto. Tłumaczyłam drogę. Śmiał się, że
robiłam za GPS, a ja spoglądałam co chwilę na niego pokazując język. Zadawał mi
głupie pytania, pod tytułem, co w mojej głowie teraz siedzi, na co ja mu
pokazywałam zęby.
Aktualnie byliśmy na leśnej drodze
prowadzącej do pewnego miejsca mojej matki.
Po półgodzinie jazdy, znaleźliśmy
się przed małym drewnianym domkiem, który znajdował się na wielkiej łące w
środku lasu. Dom był jedno piętrowy, zrobiony w prosty sposób.
Z tego co pamiętałam, miał on dwa
pokoje i mały salonik z kominkiem.
Nikt tutaj nie zaglądał od wielu
lat, oprócz mnie kiedy chciałam pomyśleć, czyli jakieś cztery lata temu się
tutaj wymykałam.
W sumie tutaj byliśmy całkowicie
bezpieczni. Nic nam w tej chwili nie groziło.
- To twoje? – usłyszałam za sobą
Justina.
- Odziedziczyłam go po matce. Tata
go dla niej wybudował. To tutaj poprosił ją o rękę. – wyjaśniłam. – To tutaj
mnie poczęto.
Z zakupami weszliśmy do środka. Nic
się od mojego ostatniego pobytu nie zmieniło. Dalej przy kominku stał niewielki
szklany stolik, a przed nim skurzana czarna kanapa na dwie osoby. Obok znajdowała się szafka ze zdjęciami, nie
miałam ochoty spoglądać na nią, dlatego przeniosłam wzrok na pianino. To tu
zaczęły się moje nauki grania na nim.
Nie było tutaj telewizji, ponieważ
matka nie chciała by nasze wspólne chwilę były przed telewizorem, za to był w
każdym pokoju. To tam mogliśmy oglądać, kiedy nasz wspólny czas się kończył.
Zazwyczaj go nie oglądaliśmy, tylko świetnie się bawiliśmy.
Szczerze niewiele pamiętam co tu się
działo, kiedy mama żyła.
- Pięknie tutaj.
- Zgadzam się z tobą.
W małej kuchni, wzięłam się za
przygotowania. Mimo wszystkiego co się tutaj wydarzyło za życia mojej
rodzicielki, miałam wspaniały humor. Na twarzy pojawił mi się uśmiech, który
był obserwowany.
- Rozpal w kominku. Drzewo masz na
strychu.
Zrobił to co mu kazałam a po
półgodzinie siedzieliśmy na kanapie przed ogniem. Wino było nalane i popijając
rozmawialiśmy.
- Wiesz, że masz talent?
- Mam go po mamie. Ona dopiero miała
głos.
- To ciesz się, że go dostałaś po
niej. Możesz wiele osiągnąć.
- Wiem. – uśmiechnęłam się szeroko.
Nagle jego wzrok zmienił się. Był
bardziej zdziwiony. Zastanawiałam się dlaczego.
- Miło ciebie widzieć taką. –
powiedział niepewnie.
Zastanawiałam się przez chwilę o co
mu chodzi. Dopiero po chwili doszło do mnie znaczenie jego słów.
- Czyli? – przygryzłam dolną wargę.
- Nie ważne. – pokazał mi język. –
Co robimy, zanim się upijemy?
Spojrzałam na radio, które było po
lewej stronie kanapy oraz kolekcje płyt matki. Podeszłam do nich i wzięłam do
ręki nasz ulubiony album by po chwili go odłożyć.
Wyciągnęłam telefon i włączyłam
piosenkę Justina. Podłączyłam komórkę do głośników i muzyka leciała głośno.
- Nauczysz mnie tańczyć? – spytałam
stając przed nim.
- Poważnie tańczyć nie potrafisz? –
zaśmiał się.
Zawstydzona spuściłam twarz
zasłaniając ją dodatkowo włosami. Nagle poczułam jak chłopak chwycił mnie za
talię oraz za dłoń. Podniósł mnie tak, że stanęłam mu na stopach.
- Poproszę do tańca. – puścił mnie
oczko. – Przetańczysz całą noc ze mną.
Zaśmiałam się wesoło. Poczułam jak
poruszamy się w rytm jego piosenki First Dance. Położyłam głowę na jego
ramieniu. Tańczyliśmy bardzo wolno bym mogła zapamiętać kroki. Kiedy była już
połowa piosenki, postawił mnie na ziemi. Musiałam sama sobie dać radę. Justin
mimo wszystko prowadził i nie pozwolił bym się pomyliła. Spoglądałam na stopy
by się nie pomylić. Okręcił mnie nagle wokół własnej osi i przechylił przez
swoje ramie. Pamiętał o mojej ranie i wszystkie ruchy były ostrożne, by mnie
nic nie bolało. Kiedy usiedliśmy w wesołych humorach nalaliśmy sobie po
kolejnej lampce wina i wypiliśmy.
- Jesteś jeszcze piękniejsza gdy
uśmiechasz się.
Zawstydziłam się ponownie. Poczułam
jak na mojej twarzy powstają rumieńce. Po raz pierwszy od ośmiu lat.
- Po prostu czuje się wspaniale. –
odparłam.
- Jesteś po prostu sobą.
Nie odpowiedziałam. Przyglądaliśmy
się sobie z jakimś dziwnym zamiarem.
- Avril chce coś o tobie dowiedzieć.
- Nie rób tego. – mój głos był
smutny. – Nie chce być dzisiaj smutna.
- Obiecuje że poczujesz się lepiej.
– chwycił moją dłoń.
- Dlaczego?
- Podobno znamy się dłużej niż
myśleliśmy. Nie pamiętam ciebie ani ty mnie. Chronisz mnie a nie pozwalasz mi
siebie poznać.
- To mam pomysł. – wyciągnęłam jego
telefon. – Nagrajmy to i wrzućmy na twojego twittera.
Zmarszczył brwi a ja poklepałam go
po twarzy.
- Podoba mi się bycie sławną.
- Widzę właśnie.
- Niech też coś o mnie wiedzą. Tak
będzie fair.
Odebrał
ode mnie swój telefon i coś w nim szperał. W tle leciała teraz piosenka Beyonce
sweet dreams. Chłopak widocznie logował się na swój profil i coś ustawiał. Po
chwili kamera w telefonie była skierowana na moją twarz.
- Tak więc kochani, chce wam pokazać
prawdziwe obliczę Avril Marii Steel, która dzisiaj dała swój pierwszy koncert!
– zaczął. – Była niesamowita to trzeba przyznać.
- Cześć. – pomachałam wesoła. – Mam
nadzieje, że fani Justina nie obraża się, że go porwałam.
- Właśnie gramy z Avril w prawdę.
Każdy chyba zna zasady. Wszystko jest na żywo więc możecie zadawać pytania w
komentarzach.
- Co?! Gra miała być między nami! –
oburzyłam się.
- Cóż, co by była gra gdybyśmy sami
w nią grali. – pokazał mi język.
Odebrałam mu urządzenie i
pokierowałam kamerę w jego stronę. Teraz on pomachał do kamery i pokazał serce
z dłoni.
Nagle usłyszałam dźwięk, który
oznaczał, że jest jakiś komentarz.
- Pytanie do Avril. – uśmiechnęłam
się. – Co lubisz robić?
Justin zabrał urządzenie.
- Ostatnimi czasy denerwować
Justina.
- Dlaczego? – czytał chłopak.
- Bo wtedy robi śmieszną minę.
- Justin jaka według ciebie jest
Avril?
- Dużo by tu mówić. – spojrzał na
mnie. – Jest dość oryginalna osobą. Trudno ją zrozumieć, jednak jeśli chodzi o
jej przyjaciół to odda serce za nich i tak jak ostatnio da się postrzelić,
chroniąc kogoś. Kiedy śpiewa wpada w szampański humor, jak spotyka, trudności
pokonuje je bez problemu. Jest strasznie dokładna a jeśli sobie coś ubzdura to
nie wybijesz jej z głowy. Dodam jeszcze, że jest impulsywna, co wychodzi jej na
dobre.
Miło się tego słuchało. Jeszcze nikt
tak o mnie nie mówił. Zazwyczaj słyszałam, że jestem zimną suką co mi
schlebiało, tylko, że słowa Justina sprawiły, że lód w moim sercu trochę
roztopił się.
- Co sądzisz o Justinie?
- Hm… - udawałam że się zastanawiam.
– świetny z niego nauczyciel tańca. Trochę czasem jest denerwujący. Jako jedyny
potrafi mnie rozbawić oraz zawstydzić. Nie lubi jak jego znajomym się dzieje
krzywda z powodu jego osoby, przeżywa to wtedy jak mrówka okres.
- Podoba ci się Avril?
- Jest piękną dziewczyną, komu by
się nie podobała. Odpowiem na następne pytanie. Nie jesteśmy razem, nie kocham
jej. Jest moją przyjaciółką.
Odebrało mi mowę. Zabrałam mu
telefon i oparłam się o jego klatkę piersiową. Czułam jak oddycha.
- Avril na czym potrafisz grać? –
przeczytałam.
- Mama nauczyła mnie na pianinie.
- Twoja mama cieszy się, że jesteś
sławna?
Zamilkłam a w oczach pojawiły się
łzy. Jedną która wypłynęła szybko wytarłam. Za to usłyszałam głos chłopaka.
- Jej mama nie żyje.
- Przykro nam.
Uśmiechnęłam
się tylko, ponieważ nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Masz chłopaka?
- Nie mam. – odparłam cicho. –
Zdradził mnie z moją przyjaciółką, kiedy przyjechałam tutaj. Teraz są ze sobą i
rozmnażają się jak króliki.
Odpowiedziałam jeszcze na kilka
pytań i skończyliśmy nas nagrywać. Wypiliśmy do końca butelkę wina, co
oznaczało, że się podpiłam i zaczęłam tańczyć oraz śpiewać. Justin mnie
nakręcał ale było słychać w tle jego piosenkę.
Przy Justin’ie się zmieniam.
Zauważyłam to. Stanęłam jak wryta gdy doszły do mnie te myśli. Nie byłam już
taka jak pierwszy dzień.
Jego obecność mnie zmieniała ale nie
rozumiałam dlaczego.
Co on ze mną robi? Dlaczego potrafi
do mnie dotrzeć?
Przecież nawet mój tata nie potrafił
zrozumieć mojej własnej osoby, tylko ja. Chowałam ból w sobie. Nie pozwalałam
nigdy na takie zachowanie. Nawet przy Leonie taka nie byłam jak dzisiaj.
- Co ty ze mną robisz?
- Nic.
- Ja nigdy taka nie byłam.
- Jaka?
- Taka ja dziś. Szczęśliwa. Sobą,
bez maski, bez nienawiści, żalu i smutku. Mogącą się uśmiechać, prowadzącą
rozmowy bez złowrogich słów. Co ty ze mną robisz?
- Nic, po prostu mi ufasz tak ja
tobie.
Miał rację. Ufałam mu i do czego to
mnie zaprowadzi?
Bałam się odpowiedzi na to pytanie i
to strasznie. Jednak nic nie zmieni to że mu zaufałam nieświadomie.
Kochani mam do was wielka prośbę, jeśli możecie przeczytajcie wcześniejszą notkę na której jest pierwszy rozdział mojego innego opowiadania, ponieważ są trzy komentarze które chcą bym publikowała je ale dla mnie to troszkę za mało. Byłabym wdzięczna za opinie.
O matulu! Jak słodko *-*
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww
@ayejdbx
Kooocham to i chce dalej *.* a co do tamtego to ja tez chce zebys publikowala :)
OdpowiedzUsuńswietny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńJak to czytałam to cały czas się uśmiechałam *-*
OdpowiedzUsuńAwwwwww
OdpowiedzUsuńołł nie moge się doczekać nastepnego ♥
OdpowiedzUsuńfajnie by bylo gdyby justin wkoncu byl z avril a leon wkoncu zranił cornelie lub cos w tym stylu
OdpowiedzUsuńa ogolnie rozdzial FAJNY !! <333
uwielbiam !! znalazłam to opowiadanie nudząc sie na lekcji w szkole i wciągaaaaaaaaaaa :)) haha czekam na kolejne rozdziały xd
OdpowiedzUsuńWolalam jak byla zimną suką xD
OdpowiedzUsuń