Właśnie
stylistki układały moje włosy oraz malowały moją twarz. Podobało mi się to, że
nie musiałam sama się szykować, lecz miałam od tego pomoc. Mimo to czułam się
nieswojo. Podpowiadałam im jak bardzo chciałam wyglądać oraz co na siebie
założyć. Byłam szlafroku i niedaleko mnie leżała zwiewna spódniczka w panterkę
oraz do tego czarna bluzka na ramiączka. Obok krzesła leżały czarne szpilki.
Musiałam wybrać jeszcze jakieś dodatki, na które nie miałam w zupełności
pomysłu. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Miałam mocno wytuszowane rzęsy
i kreski pod okiem, które spowodowały, że moje oczy były bardziej widoczne. W
dodatku na powiekach miałam beżowy cień, z odrobiną brokatu. Usta miałam
pomalowane błyszczykiem i byłam jeszcze bardziej ładniejsza niż zazwyczaj.
Moje włosy były spięte w francuza,
przechodzącego na lewy bok. W uszach miałam srebrne koła mojej matki. Teraz
zostało mi nałożenie na siebie ubrania.
Kiedy przeszłam do garderoby i
narzuciłam na siebie strój ponownie przejrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądałam
idealnie, jeśli chodzi o wygląd sceniczny.
- To co Avril, trzeba dać czadu. –
powiedziałam sama do siebie.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z
garderoby. Kiedy miałam zamykać drzwi wpadł ktoś na mnie. Kiedy podniosłam
wzrok ujrzałam wysokiego bruneta i zielonych oczach. Domyśliłam się, że to miał
być nowy tancerz po Jaydonie, który siedział teraz w więzieniu. Przygryzłam
dolną wargę i nieśmiało się do niego uśmiechnęłam.
- Przepraszam. – podrapał się po
karku. – Nie zauważyłem cie.
- Nic się nie stało. – zamrugałam
zalotnie. – Przecież mnie nie połamałeś.
- No fakt. – zaśmiał się nerwowo. –
Po prostu wiem co ci się przytrafiło.
- Aha. – podniosłam jedną brew. – I
każdy uważa że jestem tak delikatna, że się rozsypie?
- To nie tak. – próbował się
wytłumaczyć.
- Wszyscy jesteście daremni. –
zdenerwowałam się. – Nie mam czasu muszę już iść.
Poszłam w stronę sceny, gdzie Justin
właśnie występował. Kiedy byłam na zasłoniętej części sceny obserwowałam go jak
tańczy na parkiecie i czuje się w swoim żywiole. Jego fani byli zachwyceni jego
show i nawet ja. Ciekawiło mnie czy oni też będą tak się bawić przy moim
występie. Przyznam się, że po raz pierwszy się stresowałam. Chłopak nagle mnie
zauważył. Podszedł do mnie śpiewając sombody to love i wyciągnął mnie na środek
sceny. Wiedział dobrze, że nie znam układu, więc stałam jak kołek no prawie,
kołysałam się do rytmu i obserwowałam publiczność, która razem z Justinem
śpiewała.
- Soooombody to love! – śpiewał. –
Somboty to love…
Szybko wróciłam na poprzednie
miejsce i przyglądałam mu się. Kiedy skończył śpiewać wiedziałam, że nadeszła
moja kolej, co bardzo mi odpowiadało. Pożegnał się ze swoimi fanami a teraz ja
miałam zacząć.
- Dasz radę. – poklepał mnie po
plecach i podał mikrofon.
- Wiem. – pokazałam mu język. – W
końcu jestem Avril Steel.
Ktoś zapowiedział mnie a ja wzięłam
głęboki wdech. Muzyka zaczęła grać a ja nie wiem kiedy zjawiłam się na scenie.
I zaczęłam śpiewac mój pierwszy hit smile. Ludzie zaczęli klaskać a ja
chodziłam po scenie śpiewając do mikrofonu.
W końcu stanęłam i spojrzałam na
nich wszystkich. Nie wiem dlaczego ale nie potrafiłam nic zaśpiewać a w moich
oczach pojawiły się łzy. Muzyka ucichła a ja dalej im się przyglądałam.
- Cieszę się, że was widzę. –
zaczęłam mówić niepewnie. – Sprawia mi to wielką radość, że mogę stać tutaj na
scenie i śpiewać dla was. Jestem wam wdzięczna za to. – szepnęłam. – Gdybym
mogła to zaczęłabym śpiewać She’s so gone, ponieważ ma ona dla mnie ważna,
ponieważ po tym wszystkim coś się we mnie zmieniło.
Ludzie zaczęli krzyczeć moje imię i
klaskać. Podeszłam do miejsca w którym stałam ja a teraz on. Wzięłam go za rękę
i zaczęłam śpiewać. To była moja ulubiona piosenka, którą wykonywałam, ponieważ
sama ją napisałam. Splotłam nasze palce i patrzyłam mu głęboko w oczy. Zamknęłam
nagle oczy i zaczęłam śpiewać refren, gdzie wszystkie moje emocje były
pokazane.
Odeszłam od niego na skraj sceny i
kucnęłam. Klasnęłam w rękę jakiejś dziewczynie, która podarowała mi misia.
Kiedy mój koncert się skończył,
musieliśmy od razu jechać do studia na wywiad.
Kiedy schodziłam ze sceny ludzie byli zachwyceni i klaskali oraz
tańczyli. Było nawet tak, że to oni śpiewali refren za mnie. Byłam z tego
powodu bardzo zadowolona. Teraz znajdowałam się w centrum miasta, gdzie w
jakimś budynku miał być wywiad. Chwyciłam Justina za rękę i wysiedliśmy z
samochodu. Wraz z naszym producentem weszliśmy do budynku i czekaliśmy aż ktoś
po nas wyjdzie. Szybko w aucie poprawiłam makijaż, więc nie wyglądałam źle.
Przyszła po nas jakiś ochroniarz i
zaczął nas prowadzić. Korytarz był długi i pusty. Pewnie, już coś się tutaj
działo. Nagle stanęliśmy przed drzwiami i wiedziałam co nas czeka. Milion pytań
i odpowiedzi. Spojrzałam na Justina i się uśmiechnęłam. Dalej trzymaliśmy się
za rękę, więc dodawał mi odrobinę odwagi, której miałam za dużo w sobie.
Przez to, że mnie porwano trochę się
bałam, że może to się powtórzyć. Miałam swoją ochronę jednak to nie to samo.
Weszłam i akurat prezenterka
zapowiadała nas. Przypięto nam mikrofon do ubrań i weszliśmy dalej. Publiczność
na nasz widok zaczęła klaskać a ja im pomachałam i pokazałam serce z rąk.
Zaczęli piszczeć ale to już n widok gwiazdeczki. Usiadłam wygodnie na kanapie,
lecz najpierw przywitałam się z reporterką całusem w policzek.
- Widzę, że po koncercie nie
jesteście. – stwierdziła. – Wyglądacie, jakbyście dopiero z domu wyszli.
- Nigdy po koncercie z fantastyczną
publicznością nie jest się zmęczonym. – odparł zadowolony Justin.
- Zgadzam się z nim. – dodałam. –
Bardziej ma się energię na następny występ.
- Jest dwudziesta pierwsza a wy
chcecie dalej występować? – zdziwiła się. – Inni byli by zmęczeni.
Koło nas siedział nawet Scoot, który
brał też w tym udział. Był zadowolony z naszych występów i co więcej, był dumny
ze mnie.
- Jak się Avril czujesz? – spojrzała
na mnie reporterka.
- A doskonale, jeszcze nigdy nie
byłam tak szczęśliwa. – uśmiechnęłam się. – Fani są wspaniali.
- Czyli to twój pierwszy koncert
przy takiej publiczności?
- Tak. Wcześniej było trochę innych
przygód w moim życiu. – odparłam.
- Tak pamiętamy porwanie. Chyba
każdy zastanawiał się czy ktoś cie z tego uratuje. Justin przy każdym występie
puszczał wasz cover i prosił każdego o pomoc, kto by mógł wiedzieć gdzie
aktualnie się znajdujesz.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
O tym nikt mi nie powiedział. Nagle się do niego przytuliłam. Objął mnie swoimi
dłońmi.
- Dziękuje. – szepnęłam.
- Nie ma za co mała. – zaśmiał się.
- Co Scoot powiesz na jej temat? –
spytała producenta.
- A co mogę powiedzieć o Avril. –
zaczął się zastanawiać. – Jest utalentowaną osoba, odważną i impulsywną mimo
porwania. Potrafi problemom stawić czoła. Jednak zmieniła się trochę na lepsze.
Nie jest już taka pyskata i narwana.
- Justin? – spojrzała na niego.
Siedzieliśmy już normalnie a ja się
uśmiechałam szeroko.
- Ona jest nienormalna. Każdy by po
takim przeżyciu miał traumę, jednak nie ona. Pamiętam w jakim stanie wróciła.
Była cała po obijana, miała dużo ran ale to jej nie przeszkodziło by wrócić do
nas pół żywa. – zaśmiał się.
- Podobno przed trasą opiekowałeś
się nią.
- To prawda. – wyprzedziłam Justina
z odpowiedzią. – Nie opuszczał mojego łóżka. Był zbyt opiekuńczy dla mnie co
mnie denerwowało.
-
Po prostu się martwiłem. – podrapał się po karku.
- Jesteście przyjaciółmi. Jak
zareagowaliście na wieść kim jest jej matka?
- Pamiętam jak Avril zachowywała się
na bankiecie. – zaczął Scoot. – Była smutna jednak zaczęła się bawić z tymi
dzieciakami, jakby ona była jedną z nich. Wieczór był dość dla nich
fantastyczny.
- Zgadza się!- wtrącił brązowooki. –
Zachowywała się tak naturalnie. Miała tyle miłości w sobie gdy z nimi się
bawiła. Jednak gdy w końcu się przyznała, byliśmy w szoku i nie rozumieliśmy
czemu się nie przyznała wcześniej.
- Po prostu kiedy moja mam zginęła,
tata postarał się by mnie z nią ciężko było skojarzyć. – przyglądałam się
zdziwionej kobiecie. – Po prostu tata uważał, że dla moje bezpieczeństwa było lepiej.
- Chyba się twój tata pomylił.
- Nie pomylił bo nikt nie wiedział o
moim spokrewnieniu. – uśmiechnęłam się. – W sumie nawet nie znam powodu, dla
którego mnie porwano.
- Czyli bito cie i postrzelono nie
wiadomo dla czego?
- Może gdybym nie była tam
postrzelona i bita to bym wiedziała.
- postrzeliła cie antyfanka, teraz
porwano. Nie wydaje ci się to dziwne? – podniosła brew.
- Mogę na te pytania nie odpowiadać.
Nie chce sobie przypominać tych chwil, które były okropne. – szepnęłam.
Musiałam udawać, że to mnie bardzo
boli. Skrzywiłam się i zmieniła tok pytań. Wywiad skończył się a ja czułam się
już zmęczona. Tylko, że to nie był koniec dnia. Mieliśmy przed sobą jeszcze
imprezę, na której powinnam szaleć jak głupia. Jednak zbytnio nie miałam na nią
ochoty. Pragnęłam znaleźć się w swoim łóżku i nie znajdować się wśród ludzi
dzisiaj.
Znów znalazłam się w samochodzie i
jechaliśmy szybko do hotelu by się przebrać. Miałam na szczęście strój
naszykowany na łóżku, więc zostało mi tylko zmyć makijaż i zrobić coś z
włosami. Postanowiłam je rozpuścić i nic z nimi nie wymyślać.
W pokoju hotelowym od razu ubrałam
różową cukierkowo różową sukienkę, czarną kopertówkę i zostawiłam buty z
występu. Makijaż zmyłam i zrobiłam sobie delikatny make up.
Spojrzałam na swoje odbicie i coś
sobie przypomniałam.
Pamiętałam jak szykowałam się na
pierwszą imprezę z Justinem. Zachichotałam. Był po raz pierwszy w moim byłym
świecie. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi na klucz. Przed drzwiami stał Justin
ubrany na elegancko. Delikatnie się do mnie uśmiechał i spoglądał na mnie
dziwnym wzrokiem. Przygryzłam dolną wargę, wyglądała tak seksownie, że nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. Miał na sobie czarne rurki, biała koszulę z
krawatem pasującym do mojej sukienki oraz narzucił marynarkę. Włosy miał
postawione, tak jak zazwyczaj. Musiałam stwierdzić, że podobał mi się.
- Choć partnerze. – chwyciłam go pod
ramie. – Czas pokazać się.
- Avril jak się czujesz? – spytał
mnie nie pewnie.
- Justin nie martw się, jest dobrze.
– uśmiechnęłam się do niego.
- Jesteś zmęczona. – stwierdził. –
Na pewno chcesz tam iść?
Przewróciłam oczami i pociągnęłam go
delikatnie by się ruszył. Nie chciałam by się o mnie martwił, ponieważ nie ma o
co.
Kiedy byliśmy na imprezie
zorganizowanej z powodu mojego pierwszego koncertu czułam się dziwnie. Wiele
było gwiazd, Justina tancerzy oraz nasz producent. Muzyka leciała głośno i
większość tańczyła. Na mojej twarzy powstał wielki uśmiech zadowolenia,
ponieważ czułam się dumna z tego kim jestem. Kiedy weszłam przywitały mnie
oklaski i podano mi kieliszek szampana. Wzniesiono toast za mnie i wypiliśmy go.
Był nawet mój tata, do którego się mocno przytuliłam.
- Witaj kruszynko. – pocałował mnie w czoło. – Jestem taki dumny z
ciebie.
- Wiem staruszku. – spojrzałam w jego oczy. – Kocham cie.
- Ja ciebie też. – ponownie obdarował mnie całusem w czoło. – Jesteś
całym moim światem.
Te słowa sprawiły, że z oczu poleciały mi łzy. Kochałam go i nawet
nie przeszkadzało mi to, że nie był moim biologicznym ojcem. Dla mnie nim był i
wiedziałam, że lepszego taty, nie mogę sobie wymarzyć.
W sumie mój biologiczny tata, nie żyje od miesiąca, zginął z mojej
ręki, tak samo Antoni, więc doszłam do wniosku. Trzeba się upić. Podeszłam do
baru i zamówiłam kilka wściekłych psów oczywiście wypiłam je jeden za drugim.
Do mojego alkoholizowania się nagle dołączył się nowy tancerze Justina. Zamówił
sobie wódkę z burnem i wypił szybciej niż ja mój alkohol.
- Nie chciałem cie urazić. – mruknął nieśmiało.
- Dobra nie ważne. – machnęłam ręką. – Napij się ze mną a będzie
dobrze.
- Nie ma problemu. – wyszczerzył zęby. – To od czego zaczynamy?
- Weź whisky i chodźmy się
bawić. – chwyciłam go za rękę.
Kelner podał nam dwie szklanki i poszliśmy na parkiet. Dobrze mi
się z nim tańczyło oraz musiałam przyznać, że miał talent. Ja natomiast, jak to
dziewczyna uwodziłam go swoimi zmysłowymi ruchami. Widziałam jak Justin nam się
przygląda z dziwnym wyrazem twarzy. Pomachałam mu ale nie przestawałam tańczyć
i pić drinka. Moja misja dziś było zalać się w trupa. Już i tak zrezygnowałam z
mojego wcześniejszego życia, więc niech nikt nie ma za złe, że pije. Nagle ręce
tancerza znalazły się na moich biodrach. Odwróciłam się do niego twarzą i
zarzuciłam mu swoje na szyję. Wtedy zauważyłam, że moja szklaneczka jest pusta.
- Chodź się napić. – szepnęłam mu zmysłowo do ucha.
Można ująć, że z tancerzem wypiłam calusieńki bar i byłam nieźle
pijana. Mimo to nie przeszkadzało mi to. Nikt nawet nie zwrócił uwagi, że Avril
Steel jest upita i potyka się o swoje nogi.
Kiedy tak przechodziłam zauważyłam Justina całującą się z jakąś
dziewczyną. Serce przestało mi bić. Stałam i im się przyglądałam.
Nagle coś do mnie dotarło.
Lubiłam go.
Nawet bardzo.
Za bardzo.
Zależało mi na Justinie Biebierze bardziej niż myślałam.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z budynku, ledwo trzymając się
na nogach. Usiadłam na krawężniku i czekałam na taksówkę, której nawet nie
zamówiłam. Zakryłam twarz dłońmi i próbowałam się uspokoić, jednak byłam z byt
pijana na to.
W końcu postanowiłam iść przed siebie. Podniosłam się, otrzepałam
sukienkę i poszłam przed siebie.
Kochani mam dla was smutną wiadomość. Opowiadanie za nie długo się kończy ;cc
Niestety opowieść Avril i Justina będzie miała inne zakończenie niż myślicie i wyobrażacie sobie. Więcej wam nie powiem, ponieważ mam też dla was dobrą informację. Jest druga część w trakcie pisania. Mam już 3 rozdziały i powiem wam jestem z nich zadowolona.
Mam nadzieje, że spodoba wam się tak samo jak pierwsza :)
Ejjjj ja chce happy and :'( bede plakac
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńBombowy ;*
OdpowiedzUsuńprzy końcówce się rozryczałam lol ;c zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńejj no... jak to nie skończy się tak jak podejrzewamy.... ja chce żeby oni byli razem ;(
OdpowiedzUsuń