wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 4

Właśnie wracałam ze sklepu. To dzisiaj maja przyjechać dziadkowie Niny i jej tata, który zapewne nie miał ochoty przyjeżdżać by zobaczyć swoje dziecko, które w ogóle pewnie nie zdawało sobie sprawy, że jest jego córką. Zakupy miałam schowane w koszyczku w wózku i szłam sobie powoli do domu, gdzie każdy coś robił.
            W domu było już dość sporo ludzi, ponieważ nie poinformowała mnie, że w sobotę jest u niej tak jakby zjazd rodzinny i każdy coś robi. Poznałam ojca Avril i mamę Biebera. Szczerze współczuje jej syna, ponieważ jego matka jest bardzo miłą osobą i widać jak bardzo go kocha a ten tego nie widzi.
            Ja sama byłam okropnie zmęczona, ponieważ w nocy Nina miała całą noc kolki i nie dawała mi odpocząć, w sumie pół nocy nie przespała a teraz sobie pozwalała na odsypianie czego jej zazdrościłam.
            Na dworze było ciepło i miała na sobie zwykłe body z krótkim rękawkiem oraz chustkę na głowię. Była z tego bardzo zadowolona i wygodniej jej się spało.
            Gdy znalazłam się przed domem, zobaczyłam znajomy samochód. W oczach pojawiły mi się łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć.
            - No kochanie twój tatuś przyjechał. – szepnęłam. – Ciekawe czy dzisiaj zadba trochę o ciebie.
            Weszłam do środka i podjechałam wózkiem do kuchni gdzie, każdy coś robił. Wyciągnęłam zakupy i położyłam na blacie. Przyjrzałam się zadowolonej Avril i mojemu byłemu, który widocznie ją podrywał na moich oczach.
            Taka jest prawda, że jak go nie ma potrafię osobiście darzyć jego wielką nienawiścią, lecz gdy on jest obok mnie to moje serce od razu się budzi. Pogodziłam się, że nigdy mnie nie pokocha i że byłam dla niego zwykłą zabawką. Był ze mną tylko dlatego, że jego rodzice chcieli zabrać mu kieszonkowe. Mała akurat się przebudziła i zaczęła swoim wzrokiem szukać kogoś. Domyśliłam się, że osobą poszukiwaną przez nią był jej uwielbiany Chris.
            - No chodź do mamy. – wzięłam ją na ręce. – Wyspana?
            - Brrr…. – popluła mnie.
            - Rozumiem, że nie. – zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie.
            W salonie ujrzałam dziadków siedzących na kanapie i rozmawiających z Pattie, która śmiała się z ich żartów.
            Kiedy mnie zauważyli podeszli do mnie i mocno przytulili. Od razu wzięli ode mnie małą, która zaczęła płakać, ponieważ nie chciała być u nich, tylko u swojego wujka, który nie wiadomo skąd nagle zjawił się koło nas.
            - Poważnie jesteś za nią głupi. – zaśmiała się Pattie. – A myślałam, że Kate wyolbrzymia.
            - To jest moje oczko w głowie. – odebrał płaczące dziecko, które w jego ramionach się uspokoiło. – Prawda szkrabie. Tak samo i ty mnie uwielbiasz. Nie ma nie będzie rzucania, wujek gotuje obiad dla rodzinki i twojej mamusi. – pocałował ja w czoło. – Wujek jednak wróci po ciebie. – oddał ja jej babci. – To pa maluszku.
            - Dzień dobry. – przywitałam się z dziadkami. – Miło mi was widzieć.
            - Nam ciebie też słoneczko. – pogłaskała mnie kobieta po policzku. – A co ty taka zmęczona.
            - Mała nie spała w nocy, kolkę miała. – wyjaśniłam ziewając. – Ale szybki prysznic powinien mnie obudzić.
            - Pracuje też na noc. – wtrąciła Avril. – A jak przyszła to nie umiała poradzić sobie z małą. Masowała jej brzuszek ale zasypiała i budziła się po chwili.
            - A ty skąd wiesz? – spytałam zaskoczona ją.
            - Kate mi powiedziała. – uśmiechnęła się do mnie. – Po drugie mówiłam ci żebyś nie pracowała jeszcze. Mała bardziej cię potrzebuje.
            - Ale za alimenty nie utrzymam nas obu. – mój głos był zły. – Chyba w kuchni cię potrzebują. – spojrzałam na dziadków, którzy przyglądali się nam. – Zajmiecie się nią? Ja tylko się wykąpie.
            Zgodzili się i poszłam bo Cat, która właśnie rozmawiała z moim byłym. Widziałam jaki ma do niego szorstki stosunek. Wzięłam ją za rękę i pobiegliśmy do mojego pokoju. Wyjaśniłam jej, by znalazła dla mnie jakiś fajny komplet, który pokazywałby po mojej ciąży wdzięki. Ucieszyła się i posłała nie do łazienki. Zdjęłam z siebie dresy i wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam i owinęłam w ręcznik. Gdy wróciłam do pokoju, czekała na mnie także Avril z suszarką w dłoni i szczotką. Kazały mi usiąść i zaczęły mnie szykować. Zajęło im to dosłownie piętnaście minut jak byłam pomalowana i uczesana. Zostało mi tylko się ubrać. Spojrzałam na łóżko i zobaczyłam koszule z rękawkami trzy czwarte i krótkie spodenki.
            - Oszalałyście? – spytałam ich dość poważnie. – Ja mam się tak ubrać?
            - Zamknij się. – podała mi ubrania Avril. – Trzeba mu pokazać co stracił.
            Założyłam te ubrania na siebie i czekałam aż coś powiedzą. Do pokoju wtedy wparował Justin nie pukając i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach złość i chęć mordu. Jednak zdziwiło mnie, że miał małą na rękach, która musiała przed chwilą płakać.
            - Ten palant. – tu spojrzał na Avril znacząco. – Dostał małą do rąk a ona zaczęła płakać.
            - Boi się go . – odebrałam ją od niego. – Nigdy nie miał jej na rękach.
            - Co?! – spytała niedowierzając Cat. – Ma dwa miesiące a nigdy nie miał jej na rękach.
            - Nie ważne. – westchnęłam. – Chodźmy.
            - Zapomniałaś o czymś.
            Spojrzałam na Avril która w ręce trzymała parę czarnuch szpilek. Wiedziałam, że posiadam takie buty, lecz nie chciałam ich ubierać. Zmuszona do tego założyłam je i zeszłam do salonu.
            - Eleno, mogę zabrać potem małą na spacer? – spytała mnie jej babcia.
            - Oczywiście, tylko by pani syn nie straszył jej. Ona się go boi. – dałam jej dziecko. – Przyjechaliście ją zobaczyć więc nie będę ograniczać wam kontaktu z nią.
            Weszłam do kuchni i zobaczyłam go. Moje serce zaczęło bić szybciej ale nie mogłam mu pokazać jak cierpię. Miałam szczęście, że Av zrobiła mi koński ogon, inaczej każdy by miał włosy w zupie. Nagle zostałam pogoniona do salonu i spojrzałam na Justina, który mi się przyglądał. Przyznam, że czułam się dziwnie. Tyle ludzi w jednym domu, to nie dla mnie.
            Usiadłam koło Davida, który rozmawiał sobie z dziadkiem Niny. Justin zaś słuchał reprymendy od matki a ja siedziałam jak kołek i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Przyglądałam się kobiecie noszące moje maleństwo.
            Mała uważnie jej się przyglądała i słuchała jej słów. Tłumaczyła jej coś i pewnie wpajała jej nauki które powinny poczekać przynajmniej piętnaście lat.
            - Też się tu nudzisz? – spytał mnie nagle Justin.
            Spojrzałam na niego zaskoczona, ponieważ nigdy dobrowolnie do siebie się nie zwracaliśmy.
            - Nie. – odparłam zaskoczona. – Jestem tylko zmęczona.
            - To chodź do ogrodu.
            Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia. Usiedliśmy na krzesłach, ponieważ postanowiono, że posiłek będziemy jedli na dworze. Wszystko jest naszykowane i tylko zostało czekać aż będzie obiad.
            - Poważnie lepszego materiału na ojca nie mogłaś wybrać? – zakpił Justin.
            Już miałam się podnieść, lecz chwycił mnie za rękę. Wyrwałam  ją i podeszłam do drzwi. Akurat Pattie widziała nasze zachowanie i spojrzała na mnie przepraszająco. Machnęłam tylko ręką i zobaczyłam, że obiad jest zanoszony.
            Nie wierze w to co się dzieje. Wróciłam się do ogródka i przejęłam małą. Chris przyniósł wózek i położyłam ja tam. Kate nalała mi zupy i uśmiechnęła się do mnie.
            - No to powiedz mi gdzie pracujesz? – spytał mnie dziadek.
            - Jako kelnerka w restauracji.
            - Ile godzin?
            - Sześć. Ale weekendy mam wolne. – uśmiechnęłam się do niego. – Jestem zazwyczaj przed nocnym karmieniem w domu i wstaje tak jak ona. Odpoczywam wtedy jak ona śpi przed praca.
            Wiedziałam, że czeka mnie wywiad środowiskowy i będę musiała odpowiadać na ich pytania. Bałam się, że nie spodoba im się to i będą chcieli małą zabrać do siebie. Lecz reakcja pana Georga mnie zdziwiła. Walnął swojego syna w tył głowy co wywołał u mnie lekki chichot.
            - Powinieneś się wstydzić. – mówił do niego ostrym tonem i z brakiem szacunku. – Młodsza od ciebie dziewczyna zajmuje się sama twoim dzieckiem i jeszcze w dodatku zarabia. Wstyd mi za ciebie, nie tak cię wychowałem.
            Każdy się temu przyglądał i zobaczyłam jak posyła mi piorunujące spojrzenie. Przygryzłam dolną wargę i spuściłam głowę. Nie chciałam by go poniżali przy nas.
            - Zapewne pana syn kiedyś zmądrzeje. – wtrącił David. – Moja córka też taka była i uspokoiła się w końcu.
            - To prawda. – potwierdziła słowa ojca Av. – Byłam chyba gorsza od niego.
            - Ale ty nie masz dziecka. – przypomniała pani Luisa. – A on ma. Zależy mu tylko na pieniądzach. W dodatku o mały włos nie zostałby drugi raz ojcem. Dobrze, że ta dziewczyna spała jeszcze z kimś innym. Ona by na pewno nie dostałaby od nas ani grosza do póki nie zrobiono by testu o ojcostwo.
            - W dodatku dziecko zrobił Elenie, upijając….
            - Stop. – przerwałam mu. – Nie powinien pan ogłaszać tu wszystkim jak się to stało. – byłam zła. – Nikogo to nie interesuje.
            - Ależ mnie tak. – uśmiechnął się szyderczo Justin. – Niech pan mówi. Elena jest bardzo skrytą osobą, nie chce nam nic powiedzieć.
            - Upił ją i naćpał. Wykorzystał ją po prostu.
            Z oczu poleciały mi łzy kiedy tego słuchałam. Nie chciałam by ktokolwiek o tym wiedział, ponieważ czułam się wtedy jak dziwka.
            - Bała się nam o dziecku powiedzieć. Została zmuszona do powiedzenia nam przez swoją koleżankę za co do dziś jesteśmy jej wdzięczni. A ona go tylko kochała.
            - Dzięki tato. – mruknął Rayan. – Czuje się zaszczycony, że opowiadasz przy mnie jakim jestem dupkiem.
            - Cóż, przynajmniej nikt tego nie ukrywa. – spojrzała na niego ostro Av. – Powinieneś jej pomóc a nie okazywać się frajerem. – zaśmiała się.
            - Ja musze nakarmić Ninę. – wstałam. – Dam jej jeść i naszykuje ją na spacer.
            Widziałam współczujący wzrok Pattie i uśmiechnęłam się do niej. Małej dałam jeść w salonie i powstrzymywałam swoje łzy. Nie mogłam pozwolić by ktokolwiek widział, że jest mi smutno. Zaczną się wtedy pytania, których wolałabym uniknąć.
            Miałam ochotę zabić Justina. Miałam w głowie układany proces jego śmierci.

            Siedziałam  w salonie i oglądałam telewizor. Spoglądali na mnie wszyscy co chwilę i próbowali ze mną rozmawiać, lecz nie miałam na to ochoty. Oglądałam twardo telewizję  i unikałam jakiekolwiek kontaktu z panem popierdolonym. Nadia od dwóch godzin była z dziadkami i ze swoim ojcem, który nie był zadowolony z tego że musi się zająć Niną. Najchętniej bym im jej nie dawałam tylko zostawiła przy sobie.
            Justin próbował ze mną kilka razy pogadać, lecz odchodziłam od niego. Pattie na niego wrzeszczała przez połowę popołudnia, lecz nic jej to nie dało. Prosiła mnie nawet bym z nim porozmawiała, lecz jej nie posłuchałam. Jedynie miałam ochotę by przytulić swoje dziecko.
            Zmęczenie jednak było tak wielkie, że przysypiałam powoli na kanapie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
            - Skończ mnie szarpać. – ktoś syknął.
            Przewróciłam się na drugi bok i zakryłam się kołdrą.
            - Chris jak mam dać jej to mleko.
            - Dawaj to i bądź cicho. Elena śpi debilu.    
            - Daj spokój i tak zaraz wstanie jak to grube coś zacznie płakać.
            - Oddaj mi ją.
            Postanowiłam wstać i odebrać dziecko Justinowi. Wzięłam od niego butelkę i włączyłam światło. Przypomniałam sobie, że w domu nie ma przecież odciągniętego mleka. Odkręciłam butelkę i skosztowałam tego. Ten kretyn by dał podgrzane lekko zwykłe mleko. Podeszłam do pana gwiazdki i wylałam mu to na głowę.
            - Lepiej wyjdź. – warknęłam.
            Kiedy wyszli obaj chłopcy wzięłam i podałam małej swoją pierś. Po zjedzeniu jej położyłam ja i sama poszłam spać. Kiedy już zamykałam swoje oczy, ktoś zapukał do moich drzwi. Wściekła podniosłam się z łóżka i otwarłam drzwi. Przed moimi oczami stanął Justin a ja tym bardziej zła się zrobiłam.
            - Ja rozumiem, że ciebie nie obowiązuje nic, lecz chce się wsypać, ponieważ mała wstaje wczas rano…
            - Przepraszam. – przerwał mi.
            Przez chwile zastanawiałam się co on do mnie powiedział i próbowałam zrozumieć czy są to szczere przeprosiny.
            Przypomniałam sobie, jak traktował moją córkę i doszłam do wniosku, że go nie stać na żadne takie słowa.
            Zamknęłam mu drzwi przed nosem i położyłam się.

2 komentarze:

  1. Hah wylala mu mleko na glowe XD haha XD boskie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda ze Justin i Avril nie sa razem :x

    OdpowiedzUsuń