Właśnie wracałam ze sklepu. To dzisiaj maja przyjechać
dziadkowie Niny i jej tata, który zapewne nie miał ochoty przyjeżdżać by
zobaczyć swoje dziecko, które w ogóle pewnie nie zdawało sobie sprawy, że jest
jego córką. Zakupy miałam schowane w koszyczku w wózku i szłam sobie powoli do
domu, gdzie każdy coś robił.
W domu było
już dość sporo ludzi, ponieważ nie poinformowała mnie, że w sobotę jest u niej
tak jakby zjazd rodzinny i każdy coś robi. Poznałam ojca Avril i mamę Biebera.
Szczerze współczuje jej syna, ponieważ jego matka jest bardzo miłą osobą i
widać jak bardzo go kocha a ten tego nie widzi.
Ja sama byłam okropnie zmęczona, ponieważ w nocy Nina miała całą noc kolki i nie dawała mi odpocząć, w sumie pół nocy nie przespała a teraz sobie pozwalała na odsypianie czego jej zazdrościłam.
Na dworze było ciepło i miała na sobie zwykłe body z krótkim rękawkiem oraz chustkę na głowię. Była z tego bardzo zadowolona i wygodniej jej się spało.
Ja sama byłam okropnie zmęczona, ponieważ w nocy Nina miała całą noc kolki i nie dawała mi odpocząć, w sumie pół nocy nie przespała a teraz sobie pozwalała na odsypianie czego jej zazdrościłam.
Na dworze było ciepło i miała na sobie zwykłe body z krótkim rękawkiem oraz chustkę na głowię. Była z tego bardzo zadowolona i wygodniej jej się spało.
Gdy
znalazłam się przed domem, zobaczyłam znajomy samochód. W oczach pojawiły mi
się łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć.
- No
kochanie twój tatuś przyjechał. – szepnęłam. – Ciekawe czy dzisiaj zadba trochę
o ciebie.
Weszłam do
środka i podjechałam wózkiem do kuchni gdzie, każdy coś robił. Wyciągnęłam
zakupy i położyłam na blacie. Przyjrzałam się zadowolonej Avril i mojemu
byłemu, który widocznie ją podrywał na moich oczach.
Taka jest prawda, że jak go nie ma potrafię osobiście darzyć jego wielką nienawiścią, lecz gdy on jest obok mnie to moje serce od razu się budzi. Pogodziłam się, że nigdy mnie nie pokocha i że byłam dla niego zwykłą zabawką. Był ze mną tylko dlatego, że jego rodzice chcieli zabrać mu kieszonkowe. Mała akurat się przebudziła i zaczęła swoim wzrokiem szukać kogoś. Domyśliłam się, że osobą poszukiwaną przez nią był jej uwielbiany Chris.
- No chodź do mamy. – wzięłam ją na ręce. – Wyspana?
- Brrr…. – popluła mnie.
- Rozumiem, że nie. – zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie.
Taka jest prawda, że jak go nie ma potrafię osobiście darzyć jego wielką nienawiścią, lecz gdy on jest obok mnie to moje serce od razu się budzi. Pogodziłam się, że nigdy mnie nie pokocha i że byłam dla niego zwykłą zabawką. Był ze mną tylko dlatego, że jego rodzice chcieli zabrać mu kieszonkowe. Mała akurat się przebudziła i zaczęła swoim wzrokiem szukać kogoś. Domyśliłam się, że osobą poszukiwaną przez nią był jej uwielbiany Chris.
- No chodź do mamy. – wzięłam ją na ręce. – Wyspana?
- Brrr…. – popluła mnie.
- Rozumiem, że nie. – zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie.
W salonie
ujrzałam dziadków siedzących na kanapie i rozmawiających z Pattie, która śmiała
się z ich żartów.
Kiedy mnie
zauważyli podeszli do mnie i mocno przytulili. Od razu wzięli ode mnie małą,
która zaczęła płakać, ponieważ nie chciała być u nich, tylko u swojego wujka,
który nie wiadomo skąd nagle zjawił się koło nas.
- Poważnie
jesteś za nią głupi. – zaśmiała się Pattie. – A myślałam, że Kate wyolbrzymia.
- To jest
moje oczko w głowie. – odebrał płaczące dziecko, które w jego ramionach się
uspokoiło. – Prawda szkrabie. Tak samo i ty mnie uwielbiasz. Nie ma nie będzie
rzucania, wujek gotuje obiad dla rodzinki i twojej mamusi. – pocałował ja w
czoło. – Wujek jednak wróci po ciebie. – oddał ja jej babci. – To pa maluszku.
- Dzień
dobry. – przywitałam się z dziadkami. – Miło mi was widzieć.
- Nam
ciebie też słoneczko. – pogłaskała mnie kobieta po policzku. – A co ty taka
zmęczona.
- Mała nie
spała w nocy, kolkę miała. – wyjaśniłam ziewając. – Ale szybki prysznic
powinien mnie obudzić.
- Pracuje
też na noc. – wtrąciła Avril. – A jak przyszła to nie umiała poradzić sobie z
małą. Masowała jej brzuszek ale zasypiała i budziła się po chwili.
- A ty skąd
wiesz? – spytałam zaskoczona ją.
- Kate mi
powiedziała. – uśmiechnęła się do mnie. – Po drugie mówiłam ci żebyś nie
pracowała jeszcze. Mała bardziej cię potrzebuje.
- Ale za
alimenty nie utrzymam nas obu. – mój głos był zły. – Chyba w kuchni cię
potrzebują. – spojrzałam na dziadków, którzy przyglądali się nam. – Zajmiecie
się nią? Ja tylko się wykąpie.
Zgodzili
się i poszłam bo Cat, która właśnie rozmawiała z moim byłym. Widziałam jaki ma
do niego szorstki stosunek. Wzięłam ją za rękę i pobiegliśmy do mojego pokoju.
Wyjaśniłam jej, by znalazła dla mnie jakiś fajny komplet, który pokazywałby po
mojej ciąży wdzięki. Ucieszyła się i posłała nie do łazienki. Zdjęłam z siebie
dresy i wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam i owinęłam w ręcznik. Gdy
wróciłam do pokoju, czekała na mnie także Avril z suszarką w dłoni i szczotką.
Kazały mi usiąść i zaczęły mnie szykować. Zajęło im to dosłownie piętnaście
minut jak byłam pomalowana i uczesana. Zostało mi tylko się ubrać. Spojrzałam
na łóżko i zobaczyłam koszule z rękawkami trzy czwarte i krótkie spodenki.
-
Oszalałyście? – spytałam ich dość poważnie. – Ja mam się tak ubrać?
- Zamknij
się. – podała mi ubrania Avril. – Trzeba mu pokazać co stracił.
Założyłam
te ubrania na siebie i czekałam aż coś powiedzą. Do pokoju wtedy wparował
Justin nie pukając i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach złość i chęć
mordu. Jednak zdziwiło mnie, że miał małą na rękach, która musiała przed chwilą
płakać.
- Ten
palant. – tu spojrzał na Avril znacząco. – Dostał małą do rąk a ona zaczęła
płakać.
- Boi się
go . – odebrałam ją od niego. – Nigdy nie miał jej na rękach.
- Co?! –
spytała niedowierzając Cat. – Ma dwa miesiące a nigdy nie miał jej na rękach.
- Nie
ważne. – westchnęłam. – Chodźmy.
-
Zapomniałaś o czymś.
Spojrzałam
na Avril która w ręce trzymała parę czarnuch szpilek. Wiedziałam, że posiadam
takie buty, lecz nie chciałam ich ubierać. Zmuszona do tego założyłam je i
zeszłam do salonu.
- Eleno,
mogę zabrać potem małą na spacer? – spytała mnie jej babcia.
-
Oczywiście, tylko by pani syn nie straszył jej. Ona się go boi. – dałam jej
dziecko. – Przyjechaliście ją zobaczyć więc nie będę ograniczać wam kontaktu z
nią.
Weszłam do
kuchni i zobaczyłam go. Moje serce zaczęło bić szybciej ale nie mogłam mu
pokazać jak cierpię. Miałam szczęście, że Av zrobiła mi koński ogon, inaczej
każdy by miał włosy w zupie. Nagle zostałam pogoniona do salonu i spojrzałam na
Justina, który mi się przyglądał. Przyznam, że czułam się dziwnie. Tyle ludzi w
jednym domu, to nie dla mnie.
Usiadłam
koło Davida, który rozmawiał sobie z dziadkiem Niny. Justin zaś słuchał
reprymendy od matki a ja siedziałam jak kołek i nie wiedziałam co mam ze sobą
zrobić. Przyglądałam się kobiecie noszące moje maleństwo.
Mała
uważnie jej się przyglądała i słuchała jej słów. Tłumaczyła jej coś i pewnie
wpajała jej nauki które powinny poczekać przynajmniej piętnaście lat.
- Też się
tu nudzisz? – spytał mnie nagle Justin.
Spojrzałam
na niego zaskoczona, ponieważ nigdy dobrowolnie do siebie się nie zwracaliśmy.
- Nie. –
odparłam zaskoczona. – Jestem tylko zmęczona.
- To chodź
do ogrodu.
Chwycił
mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia. Usiedliśmy na krzesłach, ponieważ
postanowiono, że posiłek będziemy jedli na dworze. Wszystko jest naszykowane i
tylko zostało czekać aż będzie obiad.
- Poważnie
lepszego materiału na ojca nie mogłaś wybrać? – zakpił Justin.
Już miałam
się podnieść, lecz chwycił mnie za rękę. Wyrwałam ją i podeszłam do drzwi. Akurat Pattie
widziała nasze zachowanie i spojrzała na mnie przepraszająco. Machnęłam tylko
ręką i zobaczyłam, że obiad jest zanoszony.
Nie wierze
w to co się dzieje. Wróciłam się do ogródka i przejęłam małą. Chris przyniósł
wózek i położyłam ja tam. Kate nalała mi zupy i uśmiechnęła się do mnie.
- No to
powiedz mi gdzie pracujesz? – spytał mnie dziadek.
- Jako
kelnerka w restauracji.
- Ile
godzin?
- Sześć.
Ale weekendy mam wolne. – uśmiechnęłam się do niego. – Jestem zazwyczaj przed
nocnym karmieniem w domu i wstaje tak jak ona. Odpoczywam wtedy jak ona śpi
przed praca.
Wiedziałam,
że czeka mnie wywiad środowiskowy i będę musiała odpowiadać na ich pytania. Bałam
się, że nie spodoba im się to i będą chcieli małą zabrać do siebie. Lecz
reakcja pana Georga mnie zdziwiła. Walnął swojego syna w tył głowy co wywołał u
mnie lekki chichot.
-
Powinieneś się wstydzić. – mówił do niego ostrym tonem i z brakiem szacunku. –
Młodsza od ciebie dziewczyna zajmuje się sama twoim dzieckiem i jeszcze w
dodatku zarabia. Wstyd mi za ciebie, nie tak cię wychowałem.
Każdy się
temu przyglądał i zobaczyłam jak posyła mi piorunujące spojrzenie. Przygryzłam dolną
wargę i spuściłam głowę. Nie chciałam by go poniżali przy nas.
- Zapewne
pana syn kiedyś zmądrzeje. – wtrącił David. – Moja córka też taka była i
uspokoiła się w końcu.
- To
prawda. – potwierdziła słowa ojca Av. – Byłam chyba gorsza od niego.
- Ale ty
nie masz dziecka. – przypomniała pani Luisa. – A on ma. Zależy mu tylko na
pieniądzach. W dodatku o mały włos nie zostałby drugi raz ojcem. Dobrze, że ta
dziewczyna spała jeszcze z kimś innym. Ona by na pewno nie dostałaby od nas ani
grosza do póki nie zrobiono by testu o ojcostwo.
- W dodatku
dziecko zrobił Elenie, upijając….
- Stop. –
przerwałam mu. – Nie powinien pan ogłaszać tu wszystkim jak się to stało. –
byłam zła. – Nikogo to nie interesuje.
- Ależ mnie
tak. – uśmiechnął się szyderczo Justin. – Niech pan mówi. Elena jest bardzo
skrytą osobą, nie chce nam nic powiedzieć.
- Upił ją i
naćpał. Wykorzystał ją po prostu.
Z oczu
poleciały mi łzy kiedy tego słuchałam. Nie chciałam by ktokolwiek o tym
wiedział, ponieważ czułam się wtedy jak dziwka.
- Bała się
nam o dziecku powiedzieć. Została zmuszona do powiedzenia nam przez swoją
koleżankę za co do dziś jesteśmy jej wdzięczni. A ona go tylko kochała.
- Dzięki
tato. – mruknął Rayan. – Czuje się zaszczycony, że opowiadasz przy mnie jakim
jestem dupkiem.
- Cóż,
przynajmniej nikt tego nie ukrywa. – spojrzała na niego ostro Av. – Powinieneś
jej pomóc a nie okazywać się frajerem. – zaśmiała się.
- Ja musze
nakarmić Ninę. – wstałam. – Dam jej jeść i naszykuje ją na spacer.
Widziałam
współczujący wzrok Pattie i uśmiechnęłam się do niej. Małej dałam jeść w
salonie i powstrzymywałam swoje łzy. Nie mogłam pozwolić by ktokolwiek widział,
że jest mi smutno. Zaczną się wtedy pytania, których wolałabym uniknąć.
Miałam
ochotę zabić Justina. Miałam w głowie układany proces jego śmierci.
Siedziałam w salonie i oglądałam telewizor. Spoglądali
na mnie wszyscy co chwilę i próbowali ze mną rozmawiać, lecz nie miałam na to
ochoty. Oglądałam twardo telewizję i
unikałam jakiekolwiek kontaktu z panem popierdolonym. Nadia od dwóch godzin
była z dziadkami i ze swoim ojcem, który nie był zadowolony z tego że musi się
zająć Niną. Najchętniej bym im jej nie dawałam tylko zostawiła przy sobie.
Justin
próbował ze mną kilka razy pogadać, lecz odchodziłam od niego. Pattie na niego
wrzeszczała przez połowę popołudnia, lecz nic jej to nie dało. Prosiła mnie
nawet bym z nim porozmawiała, lecz jej nie posłuchałam. Jedynie miałam ochotę
by przytulić swoje dziecko.
Zmęczenie
jednak było tak wielkie, że przysypiałam powoli na kanapie. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam.
- Skończ
mnie szarpać. – ktoś syknął.
Przewróciłam
się na drugi bok i zakryłam się kołdrą.
- Chris jak
mam dać jej to mleko.
- Dawaj to
i bądź cicho. Elena śpi debilu.
- Daj
spokój i tak zaraz wstanie jak to grube coś zacznie płakać.
- Oddaj mi
ją.
Postanowiłam
wstać i odebrać dziecko Justinowi. Wzięłam od niego butelkę i włączyłam
światło. Przypomniałam sobie, że w domu nie ma przecież odciągniętego mleka.
Odkręciłam butelkę i skosztowałam tego. Ten kretyn by dał podgrzane lekko
zwykłe mleko. Podeszłam do pana gwiazdki i wylałam mu to na głowę.
- Lepiej
wyjdź. – warknęłam.
Kiedy
wyszli obaj chłopcy wzięłam i podałam małej swoją pierś. Po zjedzeniu jej
położyłam ja i sama poszłam spać. Kiedy już zamykałam swoje oczy, ktoś zapukał
do moich drzwi. Wściekła podniosłam się z łóżka i otwarłam drzwi. Przed moimi
oczami stanął Justin a ja tym bardziej zła się zrobiłam.
- Ja rozumiem, że ciebie nie obowiązuje nic, lecz chce się wsypać, ponieważ mała wstaje wczas rano…
- Ja rozumiem, że ciebie nie obowiązuje nic, lecz chce się wsypać, ponieważ mała wstaje wczas rano…
-
Przepraszam. – przerwał mi.
Przez
chwile zastanawiałam się co on do mnie powiedział i próbowałam zrozumieć czy są
to szczere przeprosiny.
Przypomniałam
sobie, jak traktował moją córkę i doszłam do wniosku, że go nie stać na żadne
takie słowa.
Zamknęłam mu drzwi
przed nosem i położyłam się.
Hah wylala mu mleko na glowe XD haha XD boskie :-)
OdpowiedzUsuńszkoda ze Justin i Avril nie sa razem :x
OdpowiedzUsuń